Wyszłam dzisiaj po południu z psem. Niedaleko domu, obok posesji sąsiadów zastałam straż miejską, straż pożarną oraz niewielki tłumek gapiów.
W pierwszej chwili pomyślałam, że coś się stało więc podeszłam bliżej. I cóż się okazało?
Sąsiad na swojej posesji palił ognisko. Nie, wcale nie śmieci czy opony. Ot trochę obciętych gałęzi i starych patyków. Oczywiście pilnując. Ale komuś to przeszkadzało więc wezwał straż miejską.
Do tej pory nic niezwykłego. Ale co zrobiła straż miejska?
Myślicie pewnie, że nakazała zgaszenie ogniska? Ale skąd! Straż miejska wezwała... straż pożarną. Do ogniska.
Grupka panów strażaków miała zajęcie - dogaszała sikawką ognisko na czyjejś posesji.
Ciekawe co by było gdyby gdzieś się naprawdę paliło?
W pierwszej chwili pomyślałam, że coś się stało więc podeszłam bliżej. I cóż się okazało?
Sąsiad na swojej posesji palił ognisko. Nie, wcale nie śmieci czy opony. Ot trochę obciętych gałęzi i starych patyków. Oczywiście pilnując. Ale komuś to przeszkadzało więc wezwał straż miejską.
Do tej pory nic niezwykłego. Ale co zrobiła straż miejska?
Myślicie pewnie, że nakazała zgaszenie ogniska? Ale skąd! Straż miejska wezwała... straż pożarną. Do ogniska.
Grupka panów strażaków miała zajęcie - dogaszała sikawką ognisko na czyjejś posesji.
Ciekawe co by było gdyby gdzieś się naprawdę paliło?
Ocena:
709
(777)
Komentarze