Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#49358

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak siedzę sobie, robiąc zupełnie coś innego, niż miałam robić..I tak mi się przypomniała może nie aż tak piekielna sytuacja, co śmieszna...Choć piekielności w niej sporo.
Nie przedłużam. To było na studiach. Hurra, Vampirella napisała pracę magisterską, oddała, oprawiła...Hurra! Teraz czekać tylko na termin obrony.
Promotor zapewniał,że o terminie mnie powiadomi osobiście, bo musi ustalić coś tam z kimś tam, ogólnie mam się nie martwić, bo albo wyśle mi informację na maila, albo zadzwoni. No to ja luzik, spoko, czekam.
Któregoś dnia, w godzinach popołudniowych siedzę sobie w pracy. Nagle dzwoni telefon - patrzę - promotor!
- O..to pewnie dowiem się, kiedy obrona! - cieszę się (o głupia i naiwna)I zaczyna się rozmowa [P] Promotor [J]Ja
[J]- Halo, dzień dobry Panie Profesorze - entuzjastycznie odbieram
[P]- Gdzie Pani jest?
Przyznam, zamurowało mnie po usłyszeniu tego pytania..Chwila konsternacji, z klasycznym WTF? na twarzy..
[J]- No...yyyyy...w pracy jestem...
[P]- W pracy? Przecież ma Pani dziś obronę!
W tym momencie szczęka opadła mi do ziemi, szok, konsternacja i w ogóle mnogość rozmaitych odczuć i emocji, odmalowały się wewnątrz mnie i na zewnątrz..Bo nic nie wiedziałam o żadnej obronie tego dnia!Żadnej informacji, maila, tel, nic!
[J]- Ale Panie Profesorze..Dziś? Obrona? Pan Profesor mnie nie poinformował...
[P]- to ja Pani nie powiedziałem? No patrz...no patrz..A może jeszcze Pani da radę przyjechać?
[J] - No, Panie profesorze, nie dam rady, niestety, bo jestem w pracy, a poza tym zanim bym dojechała pociągiem
itp...
[P]- no trudno..Naprawdę Pani nie powiedziałem? No cóż, to umówimy się na kiedy indziej..No co ja z Panią mam!

..Po prostu po stwierdzeniu "co ja z panią mam" osłabłam jeszcze bardziej, niż byłam osłabiona...Na przemian śmiałam się i wkurzałam...Żeby Profesor zapomniał poinformować swoją seminarzystkę o terminie obrony, którą sam wyznaczał..Koniec końców, na obronę udało mi się umówić z Profesorciem, zdałam itp..Ale to zdarzenie utkwiło mi w pamięci po dziś dzień. Dodać muszę, że już wcześniej były z tym profesorem różne przeboje, typu zapominał o wykładach, ćwiczeniach, wreszcie o seminarium albo informował na godzinę przed wykładem/seminarium/ćwiczeniami że dziś go nie będzie..A człek już tu zdążył specjalnie tłuc się pociągiem na tylko z nim zajęcia...Ale ten przebój w jego wykonaniu zasługuje na pierwsze miejsce na "Liście przebojów Pana Profesora Ś"..

Sądzę, że i na "piekielnych" znajdzie się ktoś, kto miał z tym Profesorem do czynienia..Na przykład na UAM Poznań.....A nazwisko zaczyna się na Ś....Kto z nim miał do czynienia, wie o kim mówię.;-)

studia

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (275)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…