Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#49500

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o współpracownikach.
Kilka miesięcy temu zmieniłam pracę, wcześniej pracowałam z ludźmi w wieku zbliżonym do mojego. W pokoju siedziało nas 3-5 osób. W nowej pracy większością są panie w wieku przedemerytalnym, a pokoje są jednoosobowe. Każdy ma w pokoju kilka bibelotów, zdjęć bliskich itp. Ja też postanowiłam spersonalizować swoją kajutkę. Przywiozłam z domu dwa kwiaty doniczkowe i kilka zwierzątek zrobionych z gałązek, słomy, wikliny itp. Zwierzaki te zrobiły niepełnosprawne dzieci, dostałam je kiedyś za pomoc, w oganizacji konkursu. Ot takie bibeloty z wartością sentymentalną. Bardzo delikane i kruche w dotyku. Ustawiłam je na parapecie koło kwiatów. Do tego małe pudełeczko z cukierkami na biurku, żebym mogła poczęstować kogoś kto zajrzy do mojego pokoju. Nc strasznego. Zaczęło drugiego dnia. Odwiedziny współpracownicy:
- O! jakie piękne zwierzątka! Cudne wprost!
I od razu zwierzaki w ręce. Przestawianie ich i przekładanie. Potem kolej na kwiatki, macanie w doniczce i obracanie ich w dowolną stronę.
Myślę sobie - nic to - zwykła ciekawość. Wiadomo jestem nowa, każdy pretekst do rozmowy dobry. Ale nie. Pani obmacała kwiatki, zwierzaki, powtórzyła, że ładne i sobie poszła. Chciałam poczęstować cukierkiem - podziękowała. Nie minęło 5 minut - wizyta kolejnej pani. I znów zaczyna się :
O! Jakie piękne kwiaty i zwierzątka!
I od razu przechodzi do macania. Za chwilę kolejna wizyta wg tego samego scenariusza. Pomacają, zaspokoją ciekawość, przywykną, zwierzaki jakoś to przetrzymają. Nic bardziej mylnego! Minęły miesiące, a ja codziennie mam wizyty pań macaczek. Wciąż tych samych, bo firma nie taka wielka. Jednego dnia zostawiłam na parapecie pudełko z drugim śniadaniem. Zostało obmacane, wstrząśnięte, czekałam tylko kiedy zostanie nadgryzione.Raz jedna odwiedzająca zastała otwartą szafkę, gdzie trzymam cukier, herbatę itp. - oczywiście pełna inspekcja. Ze zwierzaków przez ten czas zostały już tylko strzępki.
Gdy częstowałam cukierkami - wszstkie panie zgodnie zasłaniły się dietą i dziękowały. Za to, gdy nie ma mnie w pokoju cukierki znikają w tajemniczych okolicznościach. Kilkakrotnie. W sumie, ta cała sytuacja mnie bawi. Zastanawiam się - czy może powinnam pójść do księgowej i obmacać jej kwiatki i zdjęcia wnucząt, bo moze to jakiś rytułał ;)

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 216 (284)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…