Śmiać się przez łzy, czy płakać po prostu?
Na pewnych praktykach poznałam koleżankę. Koleżanka od niedawna pracuje w firmie, z której obie wyszłyśmy. Opowiedziała mi taką oto historię.
Jest odpowiedzialna między innymi za poszukiwania nowych praktykantów. Ponieważ warunki są, jakie są (3 miesiące, bezpłatne praktyki, godzinowo w sumie etat, do tego trochę szkoleń jako zapłata), to chętnych jak na lekarstwo. No i szef ma do niej o to pretensję, bo, jak stwierdził, to na pewno jej wina. Na propozycję, żeby za praktyki zapłacić chociaż to stażowe minimum, szefostwo stwierdziło, że nie wchodzi to w grę. Ale wpadli na ciekawszy pomysł!
Otóż najpierw weźmie się praktykantów na bezpłatne 3 miesiące, a potem będą mogli zostać – uwaga – na kolejne 3 miesiące za – uwaga! - 300 zł miesięcznie.
Obu nam witki opadły smętnie. Bo aż takiego braku szacunku do człowieka po „naszej” starej firmie – dużej przecież, o nazwie znanej każdemu Polakowi z dostępem do internetu - byśmy się nie spodziewały...
Na pewnych praktykach poznałam koleżankę. Koleżanka od niedawna pracuje w firmie, z której obie wyszłyśmy. Opowiedziała mi taką oto historię.
Jest odpowiedzialna między innymi za poszukiwania nowych praktykantów. Ponieważ warunki są, jakie są (3 miesiące, bezpłatne praktyki, godzinowo w sumie etat, do tego trochę szkoleń jako zapłata), to chętnych jak na lekarstwo. No i szef ma do niej o to pretensję, bo, jak stwierdził, to na pewno jej wina. Na propozycję, żeby za praktyki zapłacić chociaż to stażowe minimum, szefostwo stwierdziło, że nie wchodzi to w grę. Ale wpadli na ciekawszy pomysł!
Otóż najpierw weźmie się praktykantów na bezpłatne 3 miesiące, a potem będą mogli zostać – uwaga – na kolejne 3 miesiące za – uwaga! - 300 zł miesięcznie.
Obu nam witki opadły smętnie. Bo aż takiego braku szacunku do człowieka po „naszej” starej firmie – dużej przecież, o nazwie znanej każdemu Polakowi z dostępem do internetu - byśmy się nie spodziewały...
Ocena:
537
(587)
Komentarze