Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49857

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Majówkowe szaleństwo się rozpoczęło, więc zaczął się sezon "wpraszania się" na weekendy. Jedna sytuacja sprzed chwilki, i coś z poprzednich lat.

Wyprowadziliśmy się na wieś. Domek, lasy, pod domkiem mała stajenka a w niej koń i kucyk. Oczywiście oznacza to, że prowadzimy darmowy pensjonat i wręcz zależy nam, by sponsorować pobyty znajomych bliższych i dalszych przez sezon letni.
Wyprowadzając się słyszałam od znajomych, że "do gnoju mnie ciągnie", "wymarzyłam sobie życie na śmierdzącej wsi" i inne niezbyt pozytywne reakcje.

1.
Odbieram telefon chwilkę temu. (K)oleżanka z tych naśmiewających się z wyprowadzki.

(k):Cześć Budyń! Słuchaj, bo byśmy z dzieciakami wpadli do was, co? na koniku by pojeździły, grilla jakiegoś zrobimy, fajnie będzie.
(ja):Słuchaj, nie ma sprawy, tylko, że my nie mamy zakupów zrobionych na gości, no i ja nic nie ugotuję, bo muszę leżeć, więc też dzieciaków na konia nie wsadzę...
(k):Ale ty jesteś... przecież to oczywiste, że ludzie chcą z bloków przyjechać, powdychać świeże powietrze, zrelaksować się. Dlaczego się nie przygotowałaś?
(ja):Przecież nie uprzedzaliście, że chcielibyście wpaść, sama z resztą mówiłaś, że wieś to paskudne miejsce...
(k):No bo tak na stałe to tylko wariat by tam mieszkał, hehehe, ale na te kilka dni to byśmy wpadli, co?
(ja): Wiesz, ja to za miesiąc rodzę, poza tym nie chodzę przez nogę połamaną, więc nie mam się jak wami zająć zupełnie...
(k):Ale z ciebie koleżanka... dzieciom obiadu i kucyka odmawiasz, nie sądziłam, że taka jesteś...

Połączenie uciekło, zasięg na wsi mam kiepski, wiadrami muszę z pola przynosić ;)

2.
Zeszły rok. Majóweczka. Dzień przed rozpoczęciem wczasowania dzwonią znajomi. Małżeństwo z dwoma córami, wiek około 7/9 lat. chcieliby wpaść na weekend z dzieciakami. Żaden kłopot, uzbroiliśmy się na zakupach w dodatkową kiełbasę i smaczki dla dzieciaków. No ale cóż, znajomi nie zmotoryzowani, trzeba pojechać po nich 30 km w jedną stronę i przywieźć. Obiecało się, nie ma sprawy. Przywieźliśmy ich i dwie torby. zastanawiałam się po co im dwie walizki na jedną noc, ale myślałam, że jakaś wałówka. O moja naiwności!
Znajomi nie zakupili nic. NIC. Ani z jedzenia, ani z alkoholu. Obok taki wiejski sklepik, co nawet w święto otwarty, myślę, zjemy i wypijemy nasze, to pójdziemy i kupią. Naiwność level 2.

Wieczór i noc przetrwane, pomijam kwestię dzieci, które zostawione były zupełnie samopas i biegały wszędzie, niszcząc moje ukochane książki, depcząc drukarkę i maltretując zwierzyniec, tego, że musiałam wszystko sama gotować i zero pomocy. Goście w końcu. W niedzielę popołudniu oświadczają, że oni to by się piwa napili, i może by tak przedłużyć pobyt? Nie ma kłopotu, idziemy do sklepu całą ferajną uzbroić się. W sklepie dzieci zaczęły jęczeć o cukierki i lizaki. Mamusia na to, że WUJEK KUPI, i zajęła się znoszeniem frykasów, piwa i innych cudowności. Przy kasie nie wyjmują portfela. Chciał nie chciał, nie mają pieniędzy, zapłacić trzeba.

I chyba wtedy zaczęło się żerowanie konkretne. Goście wymagali dostaw piwa i normą stały się reakcje:
"oj, zjadłabym goloneczkę!",
"JAK TO?! nie ma ogóreczków? Grzybki marynowane wyszły? to idź do sąsiadki pożyczyć!",
"na śniadanie zrób te jajeczka w koszulkach, tylko świeże, dzieci wiejskie by zjadły!",
"Wiesz Budyń, umyłabyś podłogę, bo Kasi się soczek wylał i się klei".

Dzieci wyszkolone przez rodziców-pasożytów ciągały męża i błagały o kupno lodów czy innych słodkości, rodzice ani myśleli sami im kupić. Mąż miękki, ciężko małej dziewuszce odmówić. Oczywiście "wiejskiej szyneczki by zjedli", i gdy mięso w sklepiku się skończyło to nadszedł moment, kiedy musiałam zacząć rozmrażać zapasy z sąsiedzkiego świniobicia.

Koniec końców zostali tydzień. Nie wydając ani złotówki i uznając za oczywiste, że będziemy ich karmić, obsługiwać i sprzątać. Mąż wymiękał, no bo znajomi i głupio tak, ja zagryzałam zęby, bo to jego wieloletnia koleżanka.
Po tygodniu, w niedzielę oznajmiamy, że mimo własnej firmy i nielimitowanego czasu pracy, jednak musimy się do niej wreszcie wybrać. Po komentarzu Mamusi odpadłam.

Mamusia: To jedźcie sobie, my tu popilnujemy, dziewczynkom służy powietrze. A, tylko Budyń, zrób jakieś zakupy większe, ile można jeść kiełbasę.

Zostali odwiezieni w trybie natychmiastowym. Telefon z propozycją ponownego wproszenia się w tym roku oczywiście nastąpił kilka dni temu. Nie ma mowy, na cudze wczasy nas nie stać.

3.
Potrzebowaliśmy pomocy przy stawianiu ogrodzeń dla koni. (Z)najomy wisiał mi przysługę i deklarował, że pomoże nam, gdy tylko będziemy potrzebować pomocy. Informuję więc, że przydałaby się nam pomoc, robota dość upierdliwa, ale łopatologiczna. Dzwonię więc
-Cześć, wiesz, przydałaby się nam pomoc, bo rąk brakuje, blablabla.
-Eee...yyy.. no ja nie umiem za bardzo tego...
-Nie przejmuj się, trzeba przenieść stemple z jednego miejsca na drugie, żadna filozofia. Nam rąk brakuje po prostu, bo wiercimy dziury świdrem i trzeba przynosić drągi i je wsadzać w te dziury (i tłumaczenie, ze mamy więcej "stanowisk" pracy do obsadzenia, niż ludzi)
-No... dobra! ale to wiesz, wziąłbym ImięKochanki i młodą (kochanka z 8 letnią córką).
-??? Ale słuchaj, ja nie będę miała czasu się nimi zająć, ani im zorganizować rozrywki czy coś ugotować, bo przecież robimy!
-E tam, nie musi być nic wystawnego, jakiś obiad, ciasto, a małą się powozi na koniku to będzie miała rozrywkę!
-Ale ja naprawdę tego nie widzę...
-To nie przyjadę.

Zabrakło mi słów i podziękowałam za pomoc. Jeśli goni nas czas i potrzebujemy pomocy, a znajomy deklarował, że pomoże (nasza pomoc wynosiła sporą zapomogę finansową-bezzwrotną, w zamian za którą miał pomóc "fizycznie", a chyba ponoszenie drągów kilka godzin za prawie 2 tysiące to nie jest "niegodna" propozycja?), to nie zapraszamy go na uroczy weekend relaksu pod gruszą, i na pewno skoro cały dzień siedzę na polu, to nie będę zabawiać dwóch obcych gości.

Ciekawa jestem co w tym roku znajomi wymyślą, jak ciepełko poczują...

wiejskie wczasy

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 858 (940)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…