Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49893

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uczę się asertywności ;)

Znajomy, za którego zaświadczył przyjaciel mojego męża, chciał kupić od nas towar. Przez wzgląd na znajomość i poświadczenie zgodziliśmy się troszkę poczekać ze spłatą i dać "na kredyt". Termin minął. (M)ąż dzwoni do (Z)najomego w piątek.

(M): Słuchaj, dasz radę te kilka stów nam podrzucić dzisiaj w końcu? Wiesz, długi weekend, ja też muszę za towar zapłacić.
(Z): Kurczę, nie ma mnie teraz w mieście, ale dziś na pewno ci przywiozę, nawet tam do was na wieś.
(M): Dobra, to my czekamy.

O 22 dzwonimy ponownie:
(Z): No jednak nie dam rady dojechać, ale jutro przywiozę od rana, tak o 9-10 maksymalnie.

Kolejny telefon w sobotę o 12:
(Z): Blablabla, będę tak do 14 maksymalnie, nie martwcie się.

Dalsze dzwonienie nie miało sensu, bo telefon nie był odbierany. Czasem zajęte, ale włączone. Numeru, którego nie zna nie mamy, zastrzeżenie w telefonie nie działa. Czekamy.

W poniedziałek kończy mi się cierpliwość, bo dzwonimy kilkanaście razy dziennie i cały czas głucho. Olśnienie, znamy dane firmy jego rodzicielki szanownej. Dzwonię i chłodno pytam czy (Z) się coś stało, bo nie mamy z nim kontaktu. Nie, skąd, w mieście jest, ona przekaże, żeby oddzwonił.
Zaiste, zaskakujący zwrot akcji! Telefon milczy dalej...

We wtorek żółć mi się ulała i o 14 dzwonię ponownie do rodzicielki, mówię, że niestety z (Z) zero kontaktu, zero dobrej woli, więc lojalnie chciałam poinformować, że jeśli pieniądze nie znajdą się u mnie do dzisiejszego wieczora, to przejdę na drogę prawną. Obiecała przekazać.

Ostatnia próba nawiązania kontaktu, o 15 Mąż szacowny idzie pożyczyć telefon od sąsiada. EUREKA, odbiera!

(M): Stary, co ty odwalasz? Zapomniałeś o pieniążkach?
(Z): A bo wiesz, bo ja nie mam, bieda ostatnio, i mi głupio było zadzwonić i powiedzieć... ale przez was musiałem pożyczyć, i dziś wejdzie wam na konto na wieczorną sesję.

Zaskoczenie, (Z) dzwoni ponownie po kilku godzinach!

(Z): WY NORMALNI JESTEŚCIE!?
(M): O co chodzi?
(Z): Matka chora (i dlatego odbiera telefony w siedzibie swojego sklepu całkiem rześkim głosem?), a WY ją denerwujecie niepotrzebnie!
(M): Słuchaj, jakbyś się normalnie zachowywał, to by nie było potrzeby. A skoro nie miałeś ochoty oddać kasy, to chcieliśmy lojalnie poinformować, że załatwimy to prawnie. Zadzwonilibyśmy do Ciebie, ale GŁUPIO CI BYŁO odebrać.
(Z): Pier*oleni materialiści...
Trzask.

Oczywiście nie weszło na wieczorną sesję. No, ale nie atakujemy, jutro 1 maj, może się nie zaksięgowało i przyleci w czwartek. Co dziś jest? Ano czwartek, dzień po 1 maja. Weszło? Ano nie.

Nam się 14 dni na zapłatę faktury kończy i musimy te kilka solidnych stówek wyłożyć z własnej kieszeni. Bo znajomemu się policzyło całe 20 zł drożej, żeby choć koszt przysłania do nas towaru się pokrył.

Droga prawna zajmie sporo czasu, ale Piekielni mają dużo pomysłów jak uprzykrzyć takim kanaliom życie, bo robienie w jajo znajomych to świństwo pierwszej klasy. Może jakieś rady jak umilić mu czas i zachęcić do zapłaty?

PS. Propozycje zrobienia mu reklamy wśród wspólnych znajomych odpadają, bo niestety nie ma takowych poza przyjacielem męża. Został wysmażony sms ponaglający mniej uprzejmie, przyjaciel poinformowany, że skoro ręczył, to teraz prosimy o zwrocik (a co, skoro ręczył, to niech się zainteresuje), póki co grzecznie. Plus planowana jest w poniedziałek wyprawa do sklepu mamusi. Wiem, świństwo niepokoić bogu ducha winną kobietę, ale synalek nieuchwytny, to co zrobić...

pomoc znajomym

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 659 (723)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…