Dzisiaj byłam świadkiem sytuacji może nie tyle piekielnej, co po prostu przykrej.
Na przeciwko bloku w którym mieszkam jest monopolowy, pod którym zawsze stoi kilku panów lubujących się w procentach.
Siedziałam z koleżanką pod klatką i rozmawiałyśmy sobie ciesząc się majowym słoneczkiem, kiedy to kilka metrów od sklepu rozegrała się taka oto scenka:
Chłopiec [C](na oko 8 albo 9 lat) z rowerkiem podjechał do grupki alkoholików spod sklepu i nawiązał dialog z jednym z pijaczków [P].
C- Tato...
P- Czego chcesz?
C- Chodź pojedziemy na rowery.
P- Zajęty jestem.
C- Ale obiecałeś...
P- Może jutro.
I tak dalej... aż w końcu przyjaciele ojca roku wtrącili się do rozmowy, każąc małemu zwyczajnie spie***ać.
Chłopiec się popłakał i pod sklep wybiegła jego matka, a żona pijaczyny. Zaczęła się wielka przepychanka słowna, której chłopiec był świadkiem. Facet miał gdzieś, że jego kumple obrażają jego żonę i syna, upojony tanim winem nie zamierzał opuścić kompanów. W końcu zrezygnowana kobieta zabrała syna i poszli do domu.
Na przeciwko bloku w którym mieszkam jest monopolowy, pod którym zawsze stoi kilku panów lubujących się w procentach.
Siedziałam z koleżanką pod klatką i rozmawiałyśmy sobie ciesząc się majowym słoneczkiem, kiedy to kilka metrów od sklepu rozegrała się taka oto scenka:
Chłopiec [C](na oko 8 albo 9 lat) z rowerkiem podjechał do grupki alkoholików spod sklepu i nawiązał dialog z jednym z pijaczków [P].
C- Tato...
P- Czego chcesz?
C- Chodź pojedziemy na rowery.
P- Zajęty jestem.
C- Ale obiecałeś...
P- Może jutro.
I tak dalej... aż w końcu przyjaciele ojca roku wtrącili się do rozmowy, każąc małemu zwyczajnie spie***ać.
Chłopiec się popłakał i pod sklep wybiegła jego matka, a żona pijaczyny. Zaczęła się wielka przepychanka słowna, której chłopiec był świadkiem. Facet miał gdzieś, że jego kumple obrażają jego żonę i syna, upojony tanim winem nie zamierzał opuścić kompanów. W końcu zrezygnowana kobieta zabrała syna i poszli do domu.
pod osiedlowym sklepem
Ocena:
784
(878)
Komentarze