Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#49967

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam wszystkich użytkowników, od dłuższego czasu czytam Piekielnych, ale dopiero od niedawna mam okazję coś dodać od siebie ;)

Mieszkam z rodzicami na 9 piętrze w bloku 10 piętrowym + strych. Dnia 21 kwietnia (tj. niedziela) ok. 3 w nocy budzą mnie jakieś hałasy. Okazało się że kaloryfer w łazience strzelił na ostatnim żeberku, zrobiło się dosłownie 5 malutkich dziurek, z których wylatywała woda w takich ilościach i tak wysokim ciśnieniem że w ciągu 30 min mieliśmy zalaną całą łazienkę, trochę przedpokoju i mojego pokoju.

Pomijając to, że woda z kaloryfera brudna i leci we wszystkie strony, a że w łazience mamy tapety do połowy (nie wiem po co, według mnie powinny być kafelki) to trzeba było wszystko ściągać bo nie dało się doczyścić. Wracając do właściwej historii, blokujemy ręcznikami wodę żeby nie przedostała się do dalszych pomieszczeń, ojciec "łapie" wodę do miski i wylewa do wanny, żeby tak bardzo jej nie przybywało, a ja staram się dodzwonić do spółdzielni na numer alarmowy w razie awarii. Po 20 minutach raczy odebrać pani z zaspanym głosem. Mówię po kolei co się stało, w którym bloku, i że proszę przysłać kogoś kto posiada klucze od głównego zaworu, ponieważ nikt z sąsiadów takiego nie posiadał. Pani w spokoju odpowiada, nikogo nie przyśle teraz, dopiero w poniedziałek w godzinach popołudniowych. Przyznam szczerze, że się trochę podirytowałem, powiedziałem kilka nie miłych słów, i że do poniedziałku to będzie cały blok zalany w takim tempie. Co zrobiła ta kobieta? Otóż rozłączyła się.

Zmieniłem się rolami z ojcem, ja wylewałem wodę, a on próbował się dodzwonić. Udało mu się za 7 razem i dopiero po dużej ilości niecenzuralnych słów i dobitnego przedstawienia problemu pani zdecydowała się, że może jednak zadzwoni i ktoś przyjedzie. W sumie po 1.5h od początku awarii przyjechał jakiś facet, zamknął zawór(do którego swoją drogą potrzebował jeszcze jakiegoś klucza i musiał się wracać bo nie zabrał ze sobą) i było po kłopocie. Jak się okazało przyczyną awarii był stary, zardzewiały w tych miejscach grzejnik i zwiększenie ciśnienia przez wodociągi.

Teraz pytanie, kto był bardziej piekielny, czy pani dyspozytorka, która chciała czekać do poniedziałku, czy może spółdzielnia, która od nowości nie przeprowadziła zmiany grzejników na nowe. Oceńcie sami.

Z góry przepraszam za tak chaotyczną opowieść, ale nie za bardzo wiem jak to ubrać w słowa abyście wiedzieli to co mieli wiedzieć dotyczące historii i żeby to było w miarę czytelne i pozdrawiam wszystkich czytelników ;)

Blok mieszkalny

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 127 (201)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…