Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50011

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Około miesiąca temu rozwaliłam dość mocno łuk brwiowy (nie powiem jak, nie będę się pogrążać ;)). Siedzę rano w szpitalu, izba przyjęć. Miła pani pielęgniarka wypełniła za mnie wszystkie papiereczki, przymknęła nawet oko, że dopiero w listopadzie kończę 18. Przychodzi młody pan chirurg, zakłada 3 szwy, każe przyjść w tygodniu (była sobota) na kontrolę i za 10 dni na zdjęcie szwów. Na kontrolę nie poszłam, nie miałam kiedy, a jeśli już przyszłam, poczekalnia była pełna. Nie uśmiechało mi się czekać 2 godzin na przyjęcie, a że goiło się ładnie, odpuściłam sobie. Jazda zaczęła się dopiero gdy przyszedł termin zdjęcia. Wypadał to akurat ostatni kwietnia, przed majówką. Lecę jak głupia zaraz po lekcjach do szpitala na Bema, gdzie mnie szyli, by od jakiejś ... starszej Pani Pielięgniarki usłyszeć, że czemu tak poźno..? Jakbym nie miała nic innego do roboty tylko jak mohery latac o 6:00 po "doktórach". Na moje "do zdjęcia szwów" dowiaduję się od lwicy, że oni tu nie zdejmują szwów, a tak w ogóle to niech sobie przyjde po tych świętach, bo teraz to już mnie nikt nie przyjmie. Zaczyna we mnie buzować. Wywiązała się dość spora kłótnia odnośnie ich braku organizacji, skoro na karteczce (którą okazałam) nie ma nawet słówka o tym, że zdjęcie szwów odbywa się gdzie indziej a nie mówiąc już o tym, że przy zakładaniu powinnam zostać o tym poinformowana. Piguła na wyrwanej mi z ręki karteczkę ze słowami "A to co?". Spoglądam, łapię "zdezo" - mówię: "Kontrola chirurgiczna". Słyszę, że to właśnie jest ta informacja. Myślę sobie, że w takim razie skoro oni tu nie mają chirurga, to pewnie ginekolog mnie szył. Trudno. Przyszedł Pan Zszywający, wysłał do lekarza prowadzącego po SKIEROWANIE na zdjecie. Mocno wku.wiona jeszcze komentarzami na odchodne WIELKIEJ PIGUŁY lecę przez pół miasta, do MCZ, żeby dowiedzieć się, że jeden lekarz jest, ale jako że ja należę jeszcze do pediatry, to skierowania nie wypisze. Poleciałam 2.05. dostałam skierowanie. Pięknie. Lecę do poradni, gdzie rzekomo mieli mi zdjąć. Babka o pysku większym niż hipopotama oznajmia mi, że mam przyjść w poniedziałek z wypełnioną karteczką, komu mają udzielać inf. na temat mojego zdrowie, bo bez niej ani rusz i wtedy się zarejstruję. Wracam do domu, wyzywam wszystko co leci. Skończyło się na tym, że 16 dni od założenia szwów, zdjęłam je sobie sama. Cud! Dało się! Żyję!

P.S Nie chorujcie, wykończą Was...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (34)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…