Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50038

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Długo myślałem o dodaniu tej historii, ale w końcu się przełamałem. Będzie o NFZ jednak z drugiej strony barykady.

Rok temu zacząłem mieć problemy z uchem( nie pierwsze i pewnie nie ostatnie) - mianowicie wycieki mazi, smród, gorsza jakość i głośność odbieranych dźwięków. Ogólnie sytuacja nieciekawa. Rodzicielka postanowiła poszukać Pani Laryngolog , która cieszyła się dużą renomą ( nie wiem czemu). Synek zarejestrowany, rodzice zadowolony termin na sierpień (była połowa lipca).

Pewnego dnia wycieki coraz większe, ból większy. Zaniepokojony mówię rodzicom, Ojciec za telefon pyta się czy nie da rady wcześniej. Ano nie da. A prywatnie się da? No pewnie. Wizyta ustalona już na ten sam dzień.
Jesteśmy już w gabinecie u Panie Laryngolog. Usłyszałem że jest perforacja w błonie bębenkowej i to z dlatego cieknie. No to jakieś antybiotyki i 100 zł w plecy. Na początku byliśmy dobrej myśli: wydzielina zmieniona z koloru zielonkawego na bezbarwną wydzielinę, jest jej coraz mniej, ogółem poprawka. Potem jeszcze parę wizyt, zmiana antybiotyku PL mówi, że wszystko się zagoi i będzie cacy. Ogółem było koło trzech wizyt, trochę kasy poszło miało być git no, zapewnienia były że to nic poważnego, ale...…

Budzę się pewnego dnia (niedziela). Patrzę na poduszkę a tu czerwono, patrzę na pidżamę- czerwono, podchodzę do lustra całe ucho w zaschniętej krwi. No to już do szpitala. Jesteśmy, lekarz przychodzi, opisujemy sprawę, doktorek tylko spojrzał i od razu słyszymy, że na oddział. Na oddziale, poproszony na kolejny fotelik, po dłuuugim i bolesnym pobycie usłyszałem że powyciągał jakieś polipy i ziarniaki. Potem w kolejnych dniach miałem darmowe cięcia w uchu (do tej pory nie wiem co to było). Cały czas byłem na antybiotykach. W trakcie 10-cio dniowego pobytu usłyszałem werdykt: Perlak (http://pl.wikipedia.org/wiki/Perlak). Ucho do operacji w trybie natychmiastowym. Stan ogółem nieciekawy, ale niestety brak miejsc.

Ze szpitala zostałem wypisany, miałem zostać ponownie przyjęty kiedy tylko znajdą termin (z tego co mi mówiła Pani ordynator - czeka się na operację nawet koło 9-ciu miesięcy).

We wrześniu dostajemy telefon: pakować syna i do szpitala. Przyjęty we wtorek w czwartek rano krojony. Po drodze zrobili mi jeszcze modelację ucha i odbudowę kosteczek słuchowych. Wszystko sprawnie i bezproblemowo. Jednak na konsultacje uczęszczam po dziś dzień, nie mówiąc o jak na razie dożywotnim zakazie kąpieli w basenach Aquaparkach, i tego typu rzeczach.

Gdzie tu piekielność? Wszystko sprowadza się do Pani Laryngolog, która chyba nie powinna być laryngologiem. Bo z tego co pamiętam zbluzgał ją przynajmniej jeden lekarz. I się w sumie zastanawiam: Co by było gdyby? Oraz czy w sumie ten NFZ jest taki straszliwy? Oceńcie sami.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 332 (428)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…