Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50213

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W zeszłe wakacje udało mi się podłapać moją pierwszą pracę w znanej sieciówce z ciuchami.

Drugi dzień pracy. Praca od 12 do 21 + sprzątanie.
Jest to outlet, akurat weekend z wyprzedażą "50% na wszystko". Pierdzielnik jak cholera, ludzi jeszcze więcej. Ja nowa, przerażona trochę tym co się dzieje ale dobra - dajemy z siebie wszystko. Dzielnie chodzę po przydzielonym mi sektorze damskim i zbieram z podłogi ubrania które (oczywiście w magiczny sposób) spadły z wieszaków. Jak się domyślacie - syzyfowa praca.
Co jakiś czas jednak koleżanka z kasy krzyczała na mnie (nie mylić z "do mnie") żebym poszła sprzątnąć przymierzalnie bo jest meksyk. Zdziwiłam się trochę bo nie mój sektor w dniu dzisiejszym ale no dobra, zawsze jakieś urozmaicenie.

Idę do tej przymierzalni i się okazuje, że to co się dzieje na sklepie to "tylko" czyściec. Dopiero teraz trafiłam do prawdziwego piekła. Ubrania WSZĘDZIE. Na podłodze, na ścianach, na stojakach. W kabinach całe podłogi w szmatkach, nie mówiąc o stertach popękanych wieszaków.
No ja pierdziele co ci ludzie wyprawiają tutaj?
Przeklęłam pod nosem i dawaj. Zasuwam ze wszystkim. Czyli sprzątniecie bałaganu, wyniesienie ubrań, powieszenie wszystkiego z powrotem na wieszaki i rozwieszenie na sklepie. No i do tego 15 osobowa kolejka, która ma do mnie pretensje bo wolą się przebierać w chlewie niż poczekać 2min. Po jakichś 2h sprzątania postanawiam udać się na zasłużoną, długo oczekiwaną 20 minutową (sic!) przerwę.

Idę więc na zaplecze, gdzie kierowniczka zmiany [K] uśmiecha się ze współczuciem widząc moje wykończenie.
[K] - Jak tam się trzymasz?
[J] - No daje radę, tylko te przymierzalnie to katastrofa
[K] - Przymierzalnie? Przecież to nie twój rejon. Dzisiaj przymierzalnie mają Aneta i Maciek! (czyli m.in. koleżanka z kasy).
[J] - Co?! Ale Aneta...
[K] - No tak. Pewnie ona ci kazała tam zasuwać? Co za małpa. Dobra, nie przejmuj się nią. Tylko nie dawaj się już tak. W razie czego odeślij ją do mnie.

Już trochę podniesiona na duchu wracam do pracy. Jeszcze kilka razy Aneta krzyknęła na mnie żebym poszła do przymierzalni, ale ją ignorowałam. W końcu wzięła mnie na stronę:
[A] - Czemu nie sprzątasz przymierzalni jak ci każę?
[J] - Bo to nie mój rejon na dzisiaj, tylko twój i Maćka.
[A] - Jakbyś nie zauważyła to nie wyrabiamy się z tym bałaganem (ani razu tam nie zajrzeli), a nikt nie wyjdzie z roboty dopóki nie będzie porządku na sklepie. Wolisz siedzieć dwie godziny po zamknięciu czy mieć już z głowy?

Niestety miała rację z tym sprzątaniem po zamknięciu, więc bez słowa udałam się do przymierzalni. W końcu jednak 2h przed zamknięciem zaczęłam porządkować damski.

Wybija wreszcie upragniona 21, zamykamy wrota do sklepu i sprzątamy. Ja po 40min dumna z efektów kieruję się na zaplecze po mopa (musieliśmy też myć sklep) kiedy słyszę wołanie z przymierzalni.
Idę, a tam dosłownie burdel. Inaczej nie da się tego nazwać. Pamiętacie wcześniejszy opis? Pomnóżcie razy 100 i wyjdzie mniej więcej to co się działo w przymierzalniach. Roboty na co najmniej godzinę. A po środku tego wszystkiego siedzi radosna Aneta.

[A] - No dajesz, dajesz. Nie upilnowałaś w ciągu dnia to teraz masz efekty. Prawdziwy test czy się nadajesz do tej roboty, hehe.

Zagotowało się we mnie niemiłosiernie. Robię wdech i wydech. W końcu pierwsze dni w pracy, nie chcę okazywać zdenerwowania. Odwracam się i szukam wsparcia u reszty pracowników. Wszyscy jednak dzielnie udają powietrze.

[A] - No co się tak rozglądasz? Myślisz, że ja nie chcę wrócić do domu? Do dzieci?! RUSZ SIĘ.
[J] - Wiesz, jakimś cudem ja zdążyłam posprzątać cały swój teren, a ty nie zrobiłaś NIC w tym czasie. Nie zamierzam już więcej dobrowolnie sprzątać twojego cholernego bałaganu.

Aneta zdążyła się zapowietrzyć, ale ja już byłam na zapleczu. Kierowniczka, słysząca całą wymianę zdań, zatrzymała mnie:
[K] - Wiesz co Niah? Masz jaja, a to bardzo dobrze. Zmykaj lepiej do domu zanim Aneta cię dorwie.

Trochę zdenerwowana całą sytuacją zgarnęłam torbę i wyszłam.

Jak się dowiedziałam następnego dnia:
- Aneta jeszcze półtorej godziny sprzątała sama cały bałagan.
- Ja dostałam 6 za pracę od kierowniczki (system oceniania na koniec dnia w skali 1-6).
- Wieść o tym, że jako jedyna postawiłam się Anecie szybko się rozeszła i nagle wszystkie dziwne "dodatkowe prace" dawane przez innych współpracowników zniknęły :)

PS. Na swoje usprawiedliwienie, że się "tak dawałam zrobić" powiem tylko tyle, że nie wiedziałam jeszcze wtedy do końca jaki jest zakres moich obowiązków, no i nie chciałam podpaść współpracownikom.

sklep odzieżowy

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 656 (768)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…