zarchiwizowany
Skomentuj
(27)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Witajcie. To moja pierwsza historia na piekielnych. Dotychczas tylko czytałem Wasze historie, dziś dostałem idealny pretekst do podzielenia się własną, niestety. O taryfę ulgową dla "świeżaka" nie proszę, umiem przyjmować krytykę.
Rzecz działa się w pewnej restauracji, kilka godzin temu. Jadłem z rodziną obiad, gdy nagle pewien mężczyzna ze stolika obok zaczął kasłać. W pierwszej chwili nie wzbudziło to moich podejrzeń. Jednak człowiek ten odsunął się szybko od stołu i zaczął próbować poklepywać się po plecach. Zrozumiałem, że się zakrztusił. Pomyślałem sobie, że zaraz mu przejdzie. A gdzie tam.
Mężczyzna wstał, ba, wręcz zerwał się z krzesła. Jego rodzina nie wiedziała co robić. Wtem jego żona zaczęła zabierać się za klepanie swojego męża(?) po plecach. A musicie wiedzieć, iż jest to poważny, stereotypowy błąd. To tylko bardziej podrażnia krtań. Postanowiłem więc zareagować. Wtem na drodze stanęła mi (p)iekielna.
(p) - Odsuń się młody, daj mu oddychać!
(ja) - Proszę pani, miałem na PO lekcje z pierwszej pomocy, wiem, co należy zrobić (mężczyzna chwycił się oparcia krzesła jedną ręką, drugą połowę próbował klepać się po plecach, zaczął sinieć, więc stwierdziłem, że muszę zareagować)
Obiegłem kobietę i chwyciłem mężczyznę od tyłu na wysokości przepony. Jedno uderzenie (tzn. jeden mocny ucisk) wystarczyło, aby z ust wyleciał kawałek jedzenia. Facet złapał głęboki oddech i wydawało się, że wszystko jest okej. A skąd. Po chwili otrzymałem od piekielnej dość silne uderzenie w policzek.
(p) - Jesteś z siebie zadowolony? Cały obiad nam zepsułeś! (palcem pokazała kawałek mięsa, który wylądował na obrusie ich stolika)
(ja) - Proszę pani, ten człowiek ewidentnie się dusił...
No i stało się coś, co zdruzgotało mnie strasznie. Odezwał się mąż kobiety:
- Nie no, jakby mnie poklepała, to by chyba było w porządku...
Nieco skołowany postałem chwilę, po czym bez słowa wróciłem na swoje miejsce. Za sobą usłyszałem kobiecy, prychliwy głos: Naogląda się gównażeria filmów, i próbuje zgrywać bohaterów...
No cóż, chociaż zrobiłem co trzeba.
PS Jak już chcecie klepać po plecach, to pochylcie mocno poszkodowanego, każcie mu się rozluźnić, uderzcie pomiędzy łopatkami w taki sposób, aby wasza dłoń szła ku głowie zakrztuszonego.
Rzecz działa się w pewnej restauracji, kilka godzin temu. Jadłem z rodziną obiad, gdy nagle pewien mężczyzna ze stolika obok zaczął kasłać. W pierwszej chwili nie wzbudziło to moich podejrzeń. Jednak człowiek ten odsunął się szybko od stołu i zaczął próbować poklepywać się po plecach. Zrozumiałem, że się zakrztusił. Pomyślałem sobie, że zaraz mu przejdzie. A gdzie tam.
Mężczyzna wstał, ba, wręcz zerwał się z krzesła. Jego rodzina nie wiedziała co robić. Wtem jego żona zaczęła zabierać się za klepanie swojego męża(?) po plecach. A musicie wiedzieć, iż jest to poważny, stereotypowy błąd. To tylko bardziej podrażnia krtań. Postanowiłem więc zareagować. Wtem na drodze stanęła mi (p)iekielna.
(p) - Odsuń się młody, daj mu oddychać!
(ja) - Proszę pani, miałem na PO lekcje z pierwszej pomocy, wiem, co należy zrobić (mężczyzna chwycił się oparcia krzesła jedną ręką, drugą połowę próbował klepać się po plecach, zaczął sinieć, więc stwierdziłem, że muszę zareagować)
Obiegłem kobietę i chwyciłem mężczyznę od tyłu na wysokości przepony. Jedno uderzenie (tzn. jeden mocny ucisk) wystarczyło, aby z ust wyleciał kawałek jedzenia. Facet złapał głęboki oddech i wydawało się, że wszystko jest okej. A skąd. Po chwili otrzymałem od piekielnej dość silne uderzenie w policzek.
(p) - Jesteś z siebie zadowolony? Cały obiad nam zepsułeś! (palcem pokazała kawałek mięsa, który wylądował na obrusie ich stolika)
(ja) - Proszę pani, ten człowiek ewidentnie się dusił...
No i stało się coś, co zdruzgotało mnie strasznie. Odezwał się mąż kobiety:
- Nie no, jakby mnie poklepała, to by chyba było w porządku...
Nieco skołowany postałem chwilę, po czym bez słowa wróciłem na swoje miejsce. Za sobą usłyszałem kobiecy, prychliwy głos: Naogląda się gównażeria filmów, i próbuje zgrywać bohaterów...
No cóż, chociaż zrobiłem co trzeba.
PS Jak już chcecie klepać po plecach, to pochylcie mocno poszkodowanego, każcie mu się rozluźnić, uderzcie pomiędzy łopatkami w taki sposób, aby wasza dłoń szła ku głowie zakrztuszonego.
restauracja
Ocena:
266
(388)
Komentarze