Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50222

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dalsza część opowieści o służbie zdrowia nie polskiej. Od godziny pierwszej minęło już ponad 9 godzin. Dzwonię do kumpla z zapytaniem co dalej z nim. Odpowiedział mi, że jednak zostaje w szpitalu i być może jeszcze dzisiaj pójdzie pod nóż lub ewentualnie jutro rano. Ok. Niestety jego komórka się rozładowała...
Na następny dzień dzwonię z samego rana (8.00) do szpitala odnośnie kumpla, bo zapomniał ręcznika, kosmetyków, kapci itp spraw. Nie dosyć, że 4 razy się powtarzałem, bo co rozmowa, to: " proszę czekać, już łączę" to za każdym razem musiałem powtórzyć formułkę po co w ogóle dzwonie i zajmuję czas. W końcu udało mi się połączyć z "odpowiednim" oddziałem. Nadmieniam,że było to parę minut po 8.00 rano. "-tak, tak, właśnie idzie już na zabieg, -czy jak przyjadę o drugiej to będę mógł mu dostarczyć kapcie, ręcznik itd, - tak, tak jak najbardziej, będzie już po zabiegu, w całości, świadomy i prawie całkiem zdrowy, nawet bardziej niż przyszedł". Ok. No to ja przed drugą w samochód. Zapakowany w ręczni, laptop, kosmetyki, kapcie, ładowarkę podążam w stronę szpitala. Dotarłem bez problemu, doczłapałem na oddział, gdzie powinien być mój kumpel i... niespodzianka. Siostra oddziałowa poinformowała mnie, że a owszem mają takiego, ale muszę poczekać no chwilkę parę minut i żebym sobie usiadł i poczekał. No dobra myślę sobie, badania po, jakieś tam medyczne sprawy. Siadłem i czekam. 3.00 minęła. Ja w zaparte (bo palacz jestem), czekam ,bo być może pójdę na fajkę a tu się coś zmieni. 4.00 bez zmian. Ja już nastroszony jak kwoka na jajkach usiedzieć nie mogę na krześle i mnie nosi. 5.00 nie dałem rady, podchodzę do punktu pielęgniarskiego na oddziele i pytam ile to jeszcze potrwa. Pani pielęgniarka zdziwiona, że ja jeszcze czekam standardowe, że jeszcze chwilkę. Zapytałem, czy mogę iść zapalić , napić się kawy i do toalety powiedział mi, że jak najbardziej. Ok. Zapaliłem, zrobiłem w kiblu co trzeba, wypiłem kawę. W końcu o godzinie 6.00 po południu wwieziono mojego kumpla w stanie tuż po operacyjnym na oddział. Mój czas oczekiwania wyniósł "raptem" 4 godziny.
Końcowy efekt leczenia jest taki, że od zgłoszenia się do szpitala z ostrym atakiem wyrostka do czasu operacji to ponad 24 godziny. Chłopak w tej chwili ma dren,serię antybiotykową bo doszło do infekcji jamy brzusznej i zamiast wyjść za 4-5 dni wyjdzie za 2 tygodnie lub więcej. A ja? No cóż myślę o tym, aby nie daj Boże zachorować na tyle poważnie, aby pójść do szpitala
P.S 3 czy 4 miesiące temu szpital ten strajkował, bo chcieli go zamknąć. Urząd zgodził się na to, aby szpital dalej istniał, ale wymógł zmiany w obsłudze pacjentów. Zmiany jak widać nastąpiły na "lepsze".

słuzba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…