Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50335

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To moja pierwsza historia oraz pierwszy raz, gdy piszę coś co nie jest wypracowaniem do szkoły, więc z góry przepraszam za wszelkie błędy. Pisarka ze mnie żadna.

Kilkudniowa wycieczka szkolna do stolicy. Miało być fajnie i przyjemnie, ale oczywiście nie było, znaczy się, dla innych była to świetna zabawa- dla mnie niekoniecznie.
Dodam, iż nie jestem duszą towarzystwa, a co z tym idzie, nie jestem też zbyt lubiana.

Pierwszego dnia było skromnie- takie tam "małe żarciki" w postaci kopania fotela w autobusie albo głośnego obgadywanie za plecami. Nie przejęłam się tym zbytnio, a nawet próbowałam obrócić to w przyjacielskie dokuczanie. Dosyć nieudolnie, ale mi tam pomagało.
Później było tylko gorzej. Moje "przyjaciółki" zaczęły kraść mi rzeczy z plecaka; deptać po butach oraz czekać aż któryś mi spadnie, żeby wyrzucić go hen daleko; śmiać się prosto w twarz; kopać w drzwi łazienki, krzycząc: "Kiedy księżniczka się myć skończy, co?". Z tą sytuacją to tak akurat zabawnie było, bo zamek od drzwi nie wyglądał na solidny, a prysznic zasłony nie miał, więc jaki kabaret by był, gdyby jednak te drzwi udałoby im się wyważyć! Było mi tak do śmiechu, że ostatnio tak się chichrałam jak zwłoki grzebałam, serio! Zabawy co niemiara...
Kolejnego dnia historia się powtarza: zabieranie mojej własności, deptanie po piętach, próba wyważenia drzwi, obgadywanie, skarżenie na mnie nauczycielom, że jestem niebezpieczna(?) i wiele więcej.
Niestety jestem wrażliwa, więc po kilku dniach męczarni gdy wracaliśmy, poszłam wypłakać się w łazience, jak autobus stanął przy jakimś barze. Oczywiście wydało się- wszystko powiedziałam wychowawczyni.
I wiecie co mi powiedziała?
"Niestety nie można nic z tym zrobić" - tak, własnie to od niej usłyszałam. Dodała jeszcze, że wszystko będzie w porządku, poklepała mnie po ramieniu i... poszła sobie. Dziękuję jej za pomoc.

Za tydzień kolejna wycieczka. Straszne bym chciała pojechać, ale nie mam zamiaru tego powtarzać.


Niestety u mnie w szkole jest pełno takich przypadków jak mój- często przechodząc przez korytarz można zobaczyć, jak grupka dresów rzuca w kogoś śmieciami i śmieje się z tego, kiedy definitywnie widać, że ofiara nie chce przyjąć ich prezentów, a nauczyciele przechodzą metr dalej i nagle ślepną oraz głuchną.
Możecie uznać to za zwykłe wyżalanie się, ale dla mnie na zawsze piekielnym pozostanie zachowanie tych pseudo koleżanek oraz nauczycielek.
Czy da się z tym coś zrobić, jeżeli sama dyrektorka też jest chyba niepełnosprawna?
Ja już się trochę uodporniłam, ale co z resztą?


Zedytuję trochę historię, żeby było śmieszniej:
Teraz te "koleżanki" mnie błagają i płacą mi za robienie prac na plastykę. Dla mnie przyjemność i dodatkowe kieszonkowe, a oni są stratni. U nas wystarczy pacnąć kilka plamek na kartkę i piątkę można dostać, więc dużo roboty z tym nie ma :>

Ah te wycieczki szkolne...

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 168 (338)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…