Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50379

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W związku z tym iż sezon budowlany w pełni, przypomniała mi się historia mojego męża z zeszłego roku.

Stało się tak, iż mój luby zatrudnił się w polskiej firmie wykonującej zlecenia (budownictwo, prace wysokościowe) w Niemczech. Zarobki satysfakcjonujące, umowa śmieciowa, no ale cóż, w dobie kryzysu nie należy wybrzydzać. Spakował się i wyruszył na podbój landów. O ile można powiedzieć że pierwsze miesiące pracy mijały w miarę spokojnie (wypłata, diety na czas), tak wraz z nastaniem lata wszystko się zaczęło "sypać".

Pierwszy zgrzyt nastąpił gdy pan prezes wymyślił "lojalki" (tzn. umowy o zakazie konkurencji, pracownik pod groźbą kary finansowej oświadcza iż nie zatrudni się w innej firmie wykonującej podobne zlecenia). Mąż nie w ciemię bity nie podpisał, bo kto przy zdrowych zmysłach podpisuje coś takiego na umowie-zleceniu? Potem było już gorzej, prezes postanowił wyjechać na urlop, naturalnie do ciepłych krajów, zapomniał tylko o jednej ważnej rzeczy... o wypłatach dla pracowników. A że pamięć miał słabą, a urlop długi (3 wyjazdy w ciągu 3m-cy do: Egiptu, Włoch i na Ibizę) to systematycznie o wypłacie zapominał przez 3 kolejne miesiące.

Luby nadal tkwił na niemieckiej budowie, więc poprosił mnie (bo od niego tel szef już nie odbiera) abym zadzwoniła i przypomniała szefowi co należy do jego obowiązków. Z rozmowy tel z panem wszechwładnym dowiedziałam się: że mogę mu zrobić dobrze, że takie polskie k*** to on dmucha co odwiedza ojczyznę itp. Po moim oświadczeniu iż bardzo się cieszę, że ma tak bujne życie erotyczne, ale kijem od miotły bym go nie tknęła, rzucił słuchawką. A zemsta przyszła szybko, zanim zdążyłam poinformować lubego o interesującej rozmowie, pan wszechwładny mnie ubiegł i kazał lubemu wypi*** z budowy, bo już dla niego nie pracuje. Mało tego, zadzwonił do innych pracowników na budowie i zakazał odwieźć "zwolnionego" do hotelu...."niech zap***la pieszo.." - bagatela jakieś 6km.

Ale na tym nie koniec, żeby już nie przedłużać, opiszę w skrócie: wyrzucono męża z Hotelu (szef dzwonił i kazał), nie wypłacono mu żadnych pieniędzy na powrót (brak wypłaty przez 3m-ce = puste konto), to była sobota późne popołudnie więc i ja nie miałam jak męża ratować, bo przelew internetowy z innego banku będzie zaksięgowany w poniedziałek. Jednym słowem mój "bidak" wylądował z plecakiem na ulicy.

Historia kończy się szczęśliwie, lubego nakarmili i przenocowali Polacy spotkani w Niemczech - wyrazy szacunku dla nich! A po powrocie do Polski i po małej bitwie kasę odzyskaliśmy - ale to już inna opowieść.

Puentując, kochani....w tym miejscu pragnę was przestrzec przed firmą ze Starogardu Gdańskiego zajmującą się montażem konstrukcji stalowych (nadal szukają pracowników) uwierzcie mi, wdepczą was w ziemię, wykorzystają i "wycyckają" jak się tylko da...

Z pozdrowieniami dla krystiana

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 661 (697)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…