Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50474

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno mnie tu nie było. Przeczytałam historię użytkownika z dredami, o pogrzebie ojca przyjaciela.
Otóż mój drogi, przybij piątkę, wiem co czujesz. Zacznę od początku. 10 maja zmarł na zawał mój dziadek. A muszę wam powiedzieć, że do babci i dziadka byłam, właściwie jestem bardziej przywiązana niż do matki. Ojciec chyba zapomniał, że ma dzieci, bo jak mnie widzi na ulicy, to przechodzi na drugą stronę. Więc dziadka traktowałam jak ojca odkąd skończyłam 7 lat. Byłam ukochaną wnusią. Był zdrowy, w pełni sił, dzień przed śmiercią sadził sobie sosenki na działce. No cóż, zawał był niespodziewany, gdy pogotowie przyjechało już nie żył.
Najważniejsze jest dla mnie to, że oboje z babcią akcceptowali mnie taką jaką jestem - z moimi białymi włosami, kolczykami, zainteresowaniami, muzyką jakiej słucham, makijażem. Ale oczywiście, to, że oni mnie taką kochali, nie znaczy, że wszyscy muszą. Jestem agnostykiem, jednak na pogrzeb dziadka w kościele poszłam, i to ba, za trumną siedziałam. (Nie, wchodząc do kościoła nie dostaję drgawek i nie krzyczę). Jednak, nie wstawałam, nie klękałam, nie modliłam się, nie śpiewałam. Tak po prostu siedziałam.
Na pogrzeb poszłam tak, jak pamiętał mnie dziadek - nie chciałam się przebierać, bo sukienek nie znoszę. W skórzanej kurtce, spodniach, glanach, ze wszystkimi kolczykami, bez makijażu.
I teraz zaczyna się reakcja piekielnej rodziny, i to wcale nie mamy, babci, cioci czy siostry! Od sióstr wujków braci kuzynów matki żony brata.
-Dlaczego nie wstaję w kościele? Pewnie dziadka nie kochałam. I w ogóle, nie okazuję mu szacunku! I jak to tak, niewychowany bachor jestem! Na pewno dziadek wróci zza światów i mnie będzie straszył.
-Dlaczego nie byłam na ostatnim pożegnaniu? Dziadka nie kochałam. Na pewno dziadek wróci zza światów i mnie będzie straszył. Ano nie byłam dlatego, że trumna miała być otwarta. A doskonale wiemy, jak wygląda martwy człowiek po 3 dniach, i ja chciałam dziadka pamiętać jako wesołego staruszka w kuchni, a nie martwego w trumnie.
-A czemu ty tak wyglądasz? W ogóle nie jak dziewczynka! Nie wypada Ci tak chodzić. Czemu nie założyłaś sukienki?! Dziadka nie kochałaś! Na pewno dziadek wróci zza światów i Cię będzie straszył!
-A co ty masz w uszach? O MÓJ BOŻE, DZIURA! JA TO BYM TAK MOJEMU DZIECKU NIE POZWOLIŁA!
Musicie wiedzieć, że mój dziadek miał ukochanego pieseczka. Po prostu trzecia wnusia. I kiedy już wszyscy przyszli do domu na stypę, wzięłam psa i poszłam na cmentarz.
Przyszłam do domu i zaczęłam wyć. Po prostu wyć. Wchodzę do własnego pokoju, patrzę, a tam dwuletnie dziecko na moim łóżku, zajadający czekoladę i pijący soczek. Oczywiście bez opieki, a i większość tego, co spożywał, zamiast w jego buzi lądowało na mojej pościeli. Bawiło się moim telefonem. Zabrałam mu telefon, a dziecko w płacz. Grzecznie zapytałam, czyje to dziecko, i czy ktoś może je zabrać z mojego pokoju. Ku mojemu zdziwieniu, zjawia się dziewczyna w moim wieku (no może troszkę starsza), i mówi do mnie "wiesz co, ty tu sama jesteś, mogłabyś się nim zająć!". I wyszła. Koniec końców dzieckiem się zajmowała moja siostra. A mamusia piła wódeczkę.
Płakałam sobie w moim pokoju, płakałam, aż przyszła moja mama. Z pytaniem, czy mogę w końcu być cicho, bo oni nie mogą jeść kiedy mnie słyszą. Zamknęłam pokój i wyszłam z domu.
Nikt nie złożył MI kondolencji. Mojej siostrze, mojej mamie, cioci i babci owszem. Do mnie nikt nie podszedł.
Dopiero, kiedy nie chciałam ruszyć się z cmentarza podeszły do mnie sąsiadki, wyściskały, wycałowały. A dla mojej rodziny byłam nikim, powietrzem, tylko ze względu na wygląd.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (424)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…