Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50477

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dwa lata temu kupiliśmy z mężem mieszkanie. Radość wielka, bo to w końcu własne eM. Kredyt do końca życia nam nie straszny. Krótko jednak mieliśmy tak zwany święty spokój. Bo już po jakichś dwóch miesiącach zaczęły się wycieczki komorników, bo poprzedni właściciel ma więcej długów niż włosów na głowie i że oni chcą je ściągać, a ostatni znany adres w urzędach to ten. Więc wpuszczam grzecznie panów komorników do mieszkania, tłumaczę, że to kupione, że kredyt i w ogóle, że nie znam człowieka, na potwierdzenie słów pokazuję dokumenty, akty notarialne, panowie coś spisują, żegnają się mile i za jakiś czas od nowa. A to raz w tygodniu, a to raz na dwa tygodnie ktoś był.
Już jakiś czas był spokój z odwiedzinami, nie licząc listów w hurtowej ilości (nie jeden domek mógłby na rozpałkę całą zimę korzystać).

Jakiś czas temu (może dwa może trzy miesiące temu) przyszło dwóch rosłych panów, którzy wyglądali jakby z siłowni wychodzili tylko do pracy. Powiedzieli, że szukają pana Stasia, że chodzi o niespłacane długi. Kiedy odparłam zgodnie z prawdą, że człowieka widziałam raz na oczy, bo wszystkie formalności załatwiał przez pełnomocnika, że nie wiem gdzie mieszka, ale na pewno nie tu i to od ponad dwóch lat, strasznie się wkurzyli i zażądali dokumentów tu, teraz, natychmiast. Jako, że nie lubię kiedy ktoś na mnie krzyczy i coś żąda, opowiedziałam, że jedyne co im mogę pokazać to dowód, ale pod warunkiem, że jako pierwsza spiszę ich dane na kartkę. Kiedy panowie niezadowoleni zaczęli być bardziej niemili i siłą chcieli wejść mi do domu sprawdzić czy osobnika, którego szukają na pewno nie ma, nie powiem, przestraszyłam się.

[j]a - Proszę opuścić moje mieszkanie.
[k]omornik - Proszę nas wpuścić. To co zrobiliście z panem Stasiem jest karalne. Na pewno ta umowa wasza to jakiś kant. Pójdziesz siedzieć (chyba coś mnie musiało ominąć, bo nie wiedziałam, że przeszłam z nimi na "ty"). Zabierzemy ci to mieszkanie i zobaczysz zostaniecie na lodzie. Bez pieniędzy i bez mieszkania. A ludzie odzyskają swoje pieniądze.
[j] - Jeśli chcą panowie wejść do mieszkania, to proszę przyjść z nakazem. Żegnam panów.
[k] - Marian dzwoń po policję. Zaraz zobaczymy czy wejdziemy czy nie.
[j] - Bardzo proszę. To wszystko jest nagrywane (w tym momencie wskazałam na zegarek na moim ręku) zobaczymy czy wejdziecie czy nie.

Po tych słowach mina obu panom zrzedła i wycofali się mówiąc lakoniczne do widzenia.
Wtedy nic nie nagrywałam, bo to był zwykły zegarek, ale małe kłamstewko pomogło mi w patowej sytuacji.

A dlaczego o tym wspominam właśnie dzisiaj? Bo jakiś czas temu przyszedł kurier sądowy z listem do pana Stasia, że niby jakaś rozprawa i żebym powiadomiła osobnika.
I ile to można tłumaczyć jak krowie na rowie?

komornik długi

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 673 (743)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…