Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#50566

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piękna puenta etaszto "PRL wiecznie żywy" zainspirowała mnie do napisania kilku przemyśleń.

Kilka miesięcy temu wyniki badań znacznie i nagle się pogorszyły. Nie było czasu, żeby czekać na wizytę u lekarza i potem jeszcze na rezonans. Postanowiłam zapłacić i zrobić badania na własną rękę. Całkiem niemało, bo ok 900zł. Termin badania dnia następnego, wyniki badania wraz z opisem dzień później. Szybko udałam się do lekarza. Konieczne okazało się kontrolne, dokładniejsze, powtórne badanie MR. Dostałam skierowanie 'PILNE'. Oczywiście niewiele to znaczyło, bo termin 2 miesiące później (w tej samej pracowni MR).

Cóż w tym piekielnego? Kolejki, jak kolejki. Skoro są limity, to i są kolejki.

Piekielni okazali się pracownicy i ich podejście do ludzi z NFZ jak do ludzi "niższej kategorii". Pierwszy raz zdarzyło mi się wtedy rozpłakać w miejscu publicznym.
- na wstępie 3 godziny poślizgu... standardzik
- kazali mi się rozebrać w łazience na korytarzu i owiniętej tylko w papierowe ręczniczki przejść do zabiegowego na wkłucie, bo przebieralnia zajęta, a oni nie mają czasu. Zrobiło się nieprzyjemnie i usłyszałam przy tym parę epitetów
- pielęgniarka zużyła na mnie 5 wenflonów. Nie wiem, czy celowo... W końcu skapitulowała i wzięła lepszej jakości rurki (prawdopodobnie dla "lepszej jakości" pacjentów prywatnych)
- badanie odbywa się jedna po drugim, szybciutko. Stojąc już w drzwiach widziałam, jak przede mną kobieta która robiła MR kolana schodzi z łóżka. Pielęgniarka szybko głosem nieznoszącym głosu sprzeciwu kazała się kłaść. Moja głowa miała leżeć dokładnie w tym miejscu, co but poprzedniej pani. Sama wzięłam i wywaliłam ten brudny papierowy ręcznik. Oczywiście ni3 obyło się bez komentarza.
- wyniki 10 dni roboczych
- najbardziej jednak wk**wiłam się, kiedy te wredne małpy zaczęły się wyżywać na biednym starszym mężczyźnie. Dziadzio wyglądał na około 80 lat. Kazały mu wyciągnąć aparat z uszu, więc dziadzio nie do końca kapował co się do niego mówiło. Taką jazdę, jaką mu zrobiły za niewyciągnięcie szczęki, to ja nigdy nie słyszałam. Dziadzio posmutniał, pół płacząc wyciągnął ząbki. Znów dostał opie*dol, że one tego nie będą dotykać itp... i że ma położyć na półce w przebieralni. Ja niestety też mam oczy w mokrym miejscu, więc rozryczałam się jak głupia. Pożyczyłam małpie, żeby na starość tak samo ją w DPS-ie traktowali i wzięłam dziadzia na korytarz.

Obsługa tak bardzo mocno rzuciła mi się w oczy, bo robiąc badanie w tej samej placówce, prywatnie zupełnie inne 'wrażenia'. Personel wręcz skakał koło mnie. Mało brakowało, a witaliby mnie chlebem i solą.

Zawsze uważałam ludzi wyjeżdżających za granice do pracy, jako tchórzy, którzy boją się minimalnej krajowej i brzydzą pracy. Od pewnego czasu jednak sama zastanawiam się nad wyjazdem. Bardzo męczyła mnie mentalność starszego pokolenia, a teraz okazuje się, że kolejne pokolenia to dziedziczą.

Dlaczego mam być gorzej traktowana kiedy robię badania na NFZ? Pracownia dostaje dokładnie tyle samo od NFZ, co ode mnie...?

Dlaczego muszę patrzeć na ręce kasjerkom i paniom na poczcie, bo chwila nieuwagi może skończyć się oszustwem?

Dlaczego muszę sprawdzać czy aptekarka (podobno zawód zaufania publicznego) nie chce mnie oszukać na głupim szamponie?

Dlaczego oddając samochód do mechanika, muszę być obecna przy naprawie, bo inaczej część nie zostanie wymieniona?

Czytając piekielnych upewniam się, że to nie tylko mój życiowy pech.
Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że na każdym kroku czeka ktoś, kto chce zarobić na mojej nieuwadze. Gdzie podziała się zwykła, ludzka UCZCIWOŚĆ? Kocham Polskę, nie chcę wyjeżdżać, ale powoli zaczynam nie mieć siły walczyć z wiatrakami. Ciekawe, jak długo Polska wytrzyma taką wojnę domową.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 566 (676)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…