Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50626

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zgłaszam swoją kandydatkę do tytułu Matki Miesiąca!

Pojechałam z rodzicami do dziadka, na jego imieniny. Ponieważ jednak rodzinna posiadówka była zwołana była na nieco późniejszą godzinę, zdecydowałyśmy z kuzynką, że nie będziemy się plątać pod nogami babci oraz naszym mamom i zabieramy psy na spacer do parku.

Przy głównych drogach prowadzących do parku miasto, w którym mieszka kuzynka, wybudowało "psie toalety". Są to ogrodzone siatką, nieduże place, częściowo wysypane piaskiem (resztę porasta trawa). Na takim placu znajduje się zazwyczaj również wysoki palik, kilka ławeczek dla właścicieli, pojemnik z workami na kupy i śmietnik z przykrywką. Całości dopełnia wywieszona przy wejściu tablica regulująca korzystanie z terenu. Regulamin, a w zasadzie bardziej "zbiór dobrych praktyk", w jednym z punktów sugeruje, że nie należy traktować takiego miejsca jako placu zabaw dla dzieci ze względu na "możliwą obecność pozostałości zwierzęcych odchodów". Zapis z rodzaju "Uwaga, gorące!" na kubkach ze świeżo parzoną kawą. Niby banał i stwierdzanie oczywistości, prawda?

Ano nie dla wszystkich. Kiedy z kuzynką doszłyśmy do jednego z takich "psich toi-toiów", na miejscu siedziała już pewna pani. U jej stóp bawiła się dziewczynka, mająca góra dwa lata. Dziecko przesypywało piasek łopatką do wiaderka, podczas gdy mamusia zaczytywała się w jakimś plotkarskim pisemku. Kobieta zauważyła nas z dużym opóźnieniem – zdążyłyśmy już zaprowadzić psiaki w przeciwny kąt placu, bo jeden z nich to jeszcze szczeniak i nie wiadomo, jakby się zachował w stosunku do berbecia.
- Dlaczego przyprowadzacie psy, kiedy tu się bawi moje dziecko?! - krzyknęła oburzona. - Proszę natychmiast stąd wyjść!
- To raczej pani powinna stąd wyjść. Wyraźnie napisano, do czego służy obiekt i że dzieci nie powinny się tu bawić – powiedziałam spokojnie, wskazując przy tym dobrze widoczny regulamin. - Chyba, że ma pani problem z czytaniem, ale na takie okazje są też pod spodem obrazki – dodałam z przekąsem.
- Ja nie mam żadnego problemu! - obruszyła się. - Wynoście się, ale już! - syknęła.
Już miałam zapytać, na jakiej podstawie, ale kuzynka (osoba mniej cierpliwa i znacznie bardziej pyskata ode mnie) puściła taką wiązankę, że niejeden marynarz i szewc zabraliby się pośpiesznie za robienie notatek.
Kobieta się zapowietrzyła, zająknęła i w końcu wydukała "Nie przy dziecku!" - po czym w trybie ekspresowym schowała zabawki dziewczynki do torby, a samą małą wzięła na ręce i zmyła się jak niepyszna.
- Ty weź się tak nie pierdziel z głupimi krowami, jak ten kot z gorącą kaszą – ofuknęła mnie kuzynka.
- Chciałam bez awantury – powiedziałam na swoje usprawiedliwienie, wzruszyłam ramionami i obserwowałam oddalającą się kobietę. Nim zniknęła mi za zakrętem zauważyłam jeszcze, że dziewczynka akurat pakowała umorusane pyłem rączki do buzi.
Selekcja naturalna w działaniu.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 217 (313)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…