Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50685

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Szybko zaczęłam dojrzewać - jako jedenastolatka miałam dość pokaźną pupę, zarysowane biodra i spore jak na taki wiek piersi.
Dodam, że wychowywała mnie babcia, a na jej genialnych obiadkach robiłam się coraz bardziej wypukła. Najbardziej z przodu.

Miałam bardzo nieprzyjemne nauczycielki, w wieku zbliżonym do emerytury. Co lepsze, były to siostry.
Katechetka często rozwodziła się na temat kuszenia chłopców, gwałtach ("a potem takie się dziwią, że spotkało je co je spotkało!") i ladacznicach z wzorkiem utkwionym we mnie.
Wzywała moją babcie do siebie na każdym zebraniu, prosząc ją by ubierała mnie w większe swetry i luźniejsze spódnice. Za każdym razem zostawała wyśmiana. Nosiłam skromne ubrania, w moim rozmiarze, co najwyraźniej jej przeszkadzało. Chyba powinnam nosić spódnice do kostek i golfy rozmiar XXXL.

Nauczycielka gimnastyki jednak przeszła samą siebie:
posiadaczki większych piersi wiedzą jaki to ciężar, co dopiero dla dość chudej dziewczyny której po prostu ciążą. Zwłaszcza przy np. bieganiu czy skokach.
Zaczęłam nosić specjalny stanik, który po prostu przyniósł mi ulgę i mogłam spokojnie ćwiczyć.

Podczas przebierania w szatni, nauczycielka po prostu do niej weszła, licząc dziewczyny - w końcu zatrzymała się na mnie.
- Zdejmij to.
Patrzę na nią jak na głupka, kompletnie nie rozumiejąc - strój do gimnastyki miałam taki, który był zgodny z regulaminem.
Wtedy ona bezceremonialnie podniosła mi koszulkę i oskarżycielsko wrzasnęła "TO!".
Cóż, musiałam odmówić. Dałam jej dzienniczek, naskrobała coś i wyprosiła mnie z lekcji, mówiąc że dołoży starań by usadzić mnie na kolejny rok. (Nie wiem jak chciała tego dokonać, poważnie)
Poszłam prosto do domu, podsuwając pod nos babci piękną notatkę.

"Lilou stanowczo odmówiła ściągnięcia biustonosza na lekcji wychowania fizycznego."

Babcia po prostu popłakała się ze śmiechu, dopóki nie powiedziałam jej o tym, że zostałam przez to wyłączona z lekcji.
Wpadła w furię, chwyciła mnie za rękę, dzienniczek zabrała ze sobą, zdjęła fartuch i potruchtałyśmy do szkoły, a konkretnie do pokoju nauczycielskiego.
Po prostu wpadłyśmy tam, babcia rzuciła zeszyt na stół przed zdziwioną trenerkę i zapytała dysząc co to ma być.

- Czy pani nie widzi, że pani wnuczka kusi chłopców? Jak ostentacyjnie chwali się przed nimi piersiami? (w szkolnej szatni?) Jak się wyzywająco ubiera? (jedenasto-dwunastolatka, tak, tak!) Po co jej w zasadzie biustonosz? Jest dzieckiem! Nie wiem jak pani może na to pozwolić.
- Proszę pani... Moja wnuczka to może i dziecko. Ale stanik nosić będzie, bo nie pozwolę by miała na starość takie zwisy jak pani. Żegnam.

I po prostu wyszłyśmy - po tej rozmowie moje problemy zarówno na lekcjach gimnastyki (z której miałam na koniec naciągane 4) jak i z religii się skończyły.

szkoła.

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 962 (1074)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…