Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50833

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niezbyt często wyjeżdżam samochodem poza GOP (na dłuższe podróże wolę pociągi), ale Kraków jest relatywnie blisko, a studiuje tam multum moich znajomych, więc ostatnio się wybrałem z wizytacją. I jedno powiem: nigdy więcej autem.

Nie wiem, czy to słynna krakowska oszczędność czy co innego, ale połowa kierowców nie włącza świateł aż do wjechania na główną ulicę - nawet w nocy. W rezultacie wieczorem na wąskich osiedlowych uliczkach dwa razy przywaliłbym w auto wyłaniające się zza winkla. Za każdym razem kierowca w tym drugim aucie pokazuje mi wymownie, że jeździć nie umiem...

Prawo jazdy zdawałem niedawno i mogę się założyć, że te ciągłe linie oddzielające pobocze od jezdni są absolutnie nieprzekraczalne. Cóż - nie w Małopolsce. Tutaj pobocze służy do tego, by spychać na nie wolniej jadące auta i wyprzedzać na trzeciego. Życie na krawędzi. Dosłownie.

edit: To, że jeżdżę tylko po GOP (i sporadycznie gdzie indziej), to nie znaczy, że jeżdżę mało. Poza tym, choćbym nie wiem ile i gdzie jeździł, przecież dalej inny kierowca bez świateł w nocy czy spychający na pobocze piraci drogowi dalej są piekielni, nie ja.

małopolskie drogi

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (211)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…