Może i nie piekielne, ale mnie doprowadza do prawdziwej pasji.
Sama palę. Ale nigdy przed pracą i nigdy przenigdy w pracy - pracuję z dziećmi, nie wyobrażam sobie zakurzyć i iść do nich, do pracy w bliskim kontakcie. Nie pozwoliłabym sobie na coś takiego, nie mogłabym nawet nachylić się nad dzieciakiem, a szkraby jak to szkraby lubią się przytulać i co wtedy? Mnie to rzadko przeszkadza, ale wiem, że innym dym na ubraniu naprawdę śmierdzi i z reguły robię wszystko, żeby nie dokonywać inwazji zapachowej na nikogo. Zwłaszcza na dzieci.
Zaznaczam jeszcze raz, że palę regularnie. Wiem, jak to czasem przyciska i że żeby nie zapalić w pracy trzeba sporej siły woli, testowałam to, pracuję na bardzo długie zmiany. Ale proszę! Świeże papierosy plus odór kilkudniowych utrzymujący się na ciuchach - w niektórych zawodach to naprawdę nie uchodzi.
Śmierdzący fajami pracownicy socjalni, którzy przychodzą z wywiadem środowiskowym. Mało piekielne?
Wychowawcy i pracownicy placówek interwencyjnych pierwszego kontaktu. Ratownicy medyczni i pediatrzy.
Pielęgniarki pracujące w domu małego dziecka.
Pedagodzy, wychowawcy kolonijni, nauczyciele - zwłaszcza we wczesnej podstawówce.
Przedszkolanki.
Pani świetliczanka biorąca dzieciaki na kolana.
Dentystka dziecięca!
I mój absolutny hicior z dzisiaj - pani laryngolog waląca viceroyami tak, że badany dzieciak miał odruch wymiotny wcale nie z powodu drewnianego patyczka w gardle. A i ja z przyjemnością odetchnęłam po wyjściu z gabinetu.
Żadna krucjata przeciwko palaczom. Niech pali kto chce, tylko niech zna granicę i ma na uwadze, z kim przychodzi mu się spotykać w ciągu dnia.
Sama palę. Ale nigdy przed pracą i nigdy przenigdy w pracy - pracuję z dziećmi, nie wyobrażam sobie zakurzyć i iść do nich, do pracy w bliskim kontakcie. Nie pozwoliłabym sobie na coś takiego, nie mogłabym nawet nachylić się nad dzieciakiem, a szkraby jak to szkraby lubią się przytulać i co wtedy? Mnie to rzadko przeszkadza, ale wiem, że innym dym na ubraniu naprawdę śmierdzi i z reguły robię wszystko, żeby nie dokonywać inwazji zapachowej na nikogo. Zwłaszcza na dzieci.
Zaznaczam jeszcze raz, że palę regularnie. Wiem, jak to czasem przyciska i że żeby nie zapalić w pracy trzeba sporej siły woli, testowałam to, pracuję na bardzo długie zmiany. Ale proszę! Świeże papierosy plus odór kilkudniowych utrzymujący się na ciuchach - w niektórych zawodach to naprawdę nie uchodzi.
Śmierdzący fajami pracownicy socjalni, którzy przychodzą z wywiadem środowiskowym. Mało piekielne?
Wychowawcy i pracownicy placówek interwencyjnych pierwszego kontaktu. Ratownicy medyczni i pediatrzy.
Pielęgniarki pracujące w domu małego dziecka.
Pedagodzy, wychowawcy kolonijni, nauczyciele - zwłaszcza we wczesnej podstawówce.
Przedszkolanki.
Pani świetliczanka biorąca dzieciaki na kolana.
Dentystka dziecięca!
I mój absolutny hicior z dzisiaj - pani laryngolog waląca viceroyami tak, że badany dzieciak miał odruch wymiotny wcale nie z powodu drewnianego patyczka w gardle. A i ja z przyjemnością odetchnęłam po wyjściu z gabinetu.
Żadna krucjata przeciwko palaczom. Niech pali kto chce, tylko niech zna granicę i ma na uwadze, z kim przychodzi mu się spotykać w ciągu dnia.
życie
Ocena:
476
(714)
Komentarze