Historia sprzed 2 tygodni o Panu Kierowcy.
Słowem wstępu powiem że pracuję w 'restauracji ze złotą eMką' która obsługuje tzw. drive-in 24h.
Sobota, godzina ok. 4. Do interkomu podjeżdża samochód, co ważne: pod prąd. Wywiązuje się z tego rozmowa.
[J]- ja
[PK]- Pan Kierowca
[J]- Dzień dobry, proszę ustawić auto zgodnie z kierunkiem jazdy.
[PK]- Poproszę... - i zaczyna składać zamówienie.
[J]- Proszę przestawić auto, ponieważ nie przyjmę zamówienia.
Pan przestawił auto, złożył zamówienie i podjechał do mojego okienka. I tu zaczyna się akcja.
Witam gości i proszę o należną kwotę. Płaci pasażer, a raczej próbuje, bo nie dosięga. Jak to ujął PK - on nie zamawiał, to ręki nie musi do mnie podnosić.
[PK]- Dlaczego nie można jeździć w drugą stronę?
[J] - A pan codziennie tak po drodze jeździ?
[PK]- Nie, ale ja wiem że tak można.
[j] - Bo wie pan... (chciałam poinformować, że często mamy stłuczki przez takich łosi jak on, ale mi przerwał).
[PK]- Ja z panią nie muszę rozmawiać i tracić czasu, żeby nie było że managera będę wzywał. Pani nie wie kim ja jestem, a ja mam kontakty i ja to wszystko załatwię. Może pani nie wie, ale ja znam zasady jeżdżenia po drivie i angielskie auta mogą jeździć pod prąd.
[J]- Aha...
Przyznam, że waga jego argumentu mnie zmiażdżyła.
Ps. Samochód może był sprowadzany, ale kierownicę miał po lewej stronie. Do tej pory nie wiem kim on jest.
Takich historii mam na pęczki z mamusią/tatusiem/kierowcą/pijanym gościem w roli głównej.
Słowem wstępu powiem że pracuję w 'restauracji ze złotą eMką' która obsługuje tzw. drive-in 24h.
Sobota, godzina ok. 4. Do interkomu podjeżdża samochód, co ważne: pod prąd. Wywiązuje się z tego rozmowa.
[J]- ja
[PK]- Pan Kierowca
[J]- Dzień dobry, proszę ustawić auto zgodnie z kierunkiem jazdy.
[PK]- Poproszę... - i zaczyna składać zamówienie.
[J]- Proszę przestawić auto, ponieważ nie przyjmę zamówienia.
Pan przestawił auto, złożył zamówienie i podjechał do mojego okienka. I tu zaczyna się akcja.
Witam gości i proszę o należną kwotę. Płaci pasażer, a raczej próbuje, bo nie dosięga. Jak to ujął PK - on nie zamawiał, to ręki nie musi do mnie podnosić.
[PK]- Dlaczego nie można jeździć w drugą stronę?
[J] - A pan codziennie tak po drodze jeździ?
[PK]- Nie, ale ja wiem że tak można.
[j] - Bo wie pan... (chciałam poinformować, że często mamy stłuczki przez takich łosi jak on, ale mi przerwał).
[PK]- Ja z panią nie muszę rozmawiać i tracić czasu, żeby nie było że managera będę wzywał. Pani nie wie kim ja jestem, a ja mam kontakty i ja to wszystko załatwię. Może pani nie wie, ale ja znam zasady jeżdżenia po drivie i angielskie auta mogą jeździć pod prąd.
[J]- Aha...
Przyznam, że waga jego argumentu mnie zmiażdżyła.
Ps. Samochód może był sprowadzany, ale kierownicę miał po lewej stronie. Do tej pory nie wiem kim on jest.
Takich historii mam na pęczki z mamusią/tatusiem/kierowcą/pijanym gościem w roli głównej.
Praca praca co by było bez niej...
Ocena:
466
(564)
Komentarze