Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#51423

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem o "urokach" komunikacji publicznej w małych miejscowościach.

Byłam z partnerem i 1,5rocznym synkiem na wycieczce w pobliskiej miejscowości. W drodze powrotnej partner ustawił się do drzwi środkowych gdzie jest możliwość wjazdu do miejsca przeznaczonego dla wózków inwalidzkich i dziecięcych. Ja stanęłam z przodu w celu uzyskania biletu dla dzieci do 4 lat, który ustawowo jest bezpłatny.

I tu zaczynają się schody... Z 4 razy prosiłam kierowce aby otworzył środkowe drzwi. Mówiłam to na tyle głośno, że każdy siedzący na początku autobusu mógł to usłyszeć. Kiedy była moja kolej to powtórzyłam prośbę o otworzenie drzwi. Kierowca spojrzał się w kierunku wyznaczonym przeze mnie. Trwało to z dobrą minutę niż człowiek otworzył drzwi (na co liczył? Że partner z dzieckiem sobie pójdą czy jak?). Pokazałam bilet miesięczny i poprosiłam o bilet bezpłatny dla dziecka do 4 lat.
(K)ierowca : Nie ma.
(J)a : Jak to nie ma? Według ustawy bilet bezpłatny dla dzieci do 4 lat jest!
(K) : Nie wiem. Nie chce mi się szukać!
(J) : Prosiłabym jednak o poszukanie.
(K) : NIE CHCE MI SIĘ SZUKAĆ !!! - zrezygnowana poszłam do partnera - A bilet to pasażer z wózkiem ma?!
(J) : Nie wiem! Nie chcę mi się szukać.

Szczęście w nieszczęściu, że nie było kontroli biletów. Wówczas "nie chciałoby mi się" płacić ...

komunikacja_miejska

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (245)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…