Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#52226

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem o stereotypach.

Słowem wstępu "równowaga" w moim związku jest zachwiana. Czym? A no tym, że miszczu komputerowy to ja, a kwiatkami zajmuje się Pan Narzeczony (z zamiłowania i z zawodu).

Wszystko co umiem, nauczyłam się sama. Przeszukując fora i artykuły branżowe. Ale jeśli problem mnie przerasta, nie mam problemu z wezwaniem fachowca.

Popsuł się komp. Działał, działał i przestał działać. A zanim przestał działać zaczęły pojawiać się "artefakty" na kompie. A to tapeta poskakała, a to górny prawy róg zamiast czarni, przybierał piękny kolor toksycznej zieleni, lub miałam na kompie piękny negatyw.

Jako, że bardziej siedzę w sofcie jak w hardzie, postanowiłam wezwać "fachowca". Osobiście obstawiałam albo ram albo grafę. Lecz nie uśmiechało mi się, sprawdzać teorii za pomocą prób i błędów (czyt. wydawania kasy na sprzęt który jednak działał).

Zaznaczam, problemem nie były żadne sterowniki, ani nic. Ponieważ próbowałam podłączać inne dyski twarde, stawiać od nowa system, a nawet bios - żadnej poprawy.

A nie, chwila, poprawiło się - nie było już artefaktów! Bo ładował się już tylko bios :D

Przybył, swoją RUDO-białą (stanowczy nacisk na rudą) cuddy, pan fachman. W domu byłam zarówno [J]a jak i mój [K]. [F]achura krytycznym okiem spojrzał na pacjenta. Coś pomruczał pod nosem i usiłuje włączać, irytując się, że nic poza biosem nie startuje. Po 10tej próbie nie wytrzymałam i powiedziałam:
[J]- Przecież mówiłam panu już przez telefon, że od dwóch dni tak jest. Wgrywałam od nowa biosa, wyjmowałam nawet bateryjkę od niego i czekałam dobre 10 minut, żeby się zresetował. Ponowne postawienie systemu też nic nie dało. A potem już tylko bios startował.
[F]- Wie PAN, to z pewnością dysk padł.
[J] - Dysk nie padł, po podłączyłam pod starą stacjonarkę i ładnie działa.
[F]- Wie PAN, dysk na pewno musiał paść, tak to wygląda skoro system nie startuje.

Chwila mojego zwątpienia. Czyży u pana przechodziły aż tak złożone procesy myślowe, że nie usłyszał co do niego mówię? Nic próbuję przekazać jeszcze raz.

[J] - Ale ja już panu przed chwilą powiedziałam, że dysk podłączony pod inny komp działa bez zarzutu. Osobiście stawiam na ram lub grafę. Ale chciałam, żeby przyszedł ktoś mądrzejszy ode mnie i dokładnie sprawdził.
[F] - Ja PANU mówię to będzie dysk jak nic. To co - wymieniamy? To będzie 400 zł za nowy dysk z robocizną.

W tym momencie mój już nie wytrzymał.

[K]- Dlaczego wciąż zwraca się pan do mnie, skoro ja nic na ten temat nie wiem? Narzeczona zajmuje się sprawami komputerów, nie ja i to z nią powinien pan rozmawiać. Bo równie dobrze mógłby pan rozmawiać ze mną o hodowli lam, tyle samo bym wiedział co i teraz. Poza tym Narzeczona dwa razy powtórzyła, że to nie dysk, bo sprawdzała.
[F]- A bo ja myślałem, że to pan powiedział pani co ma mówić, bo kobietom dokładniej się wyjaśnia co ma robić. Ale skoro takiego speca pan ma, to ja tu nie jestem potrzebny. 100 zł się należy.

Cóż, pan 100 zł nie dostał, jeno dosadne "do widzenia" połączone z prośbą zamknięcia drzwi wejściowych z drugiej strony.

To był jednak ram.

fachman komputerowy

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 819 (911)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…