Coś o naszych kochanych rodakach za granicą.
Nie wiem czy kojarzycie australijskiego body buildera (jeśli źle napisałam, proszę mnie poprawić) Zyzza? Był celebrytą, który zmarł na atak serca rok temu w wieku 23 lat. Ponieważ nie miałam nic lepszego do roboty, przeglądałam fora poświęcone właśnie jemu. Na jednym z nich podanych było kilka numerów gg osób, które wspólnie stworzyły poświęconą mu stronę. Napisane było, że w razie pytań o ich idola pozostali fani mogą napisać pod te numery.
Zaciekawiona zagadałam więc do pierwszego numeru z listy. Okazało się, że mój rozmówca nie dość ze świetnie mówił po polsku (jego ojciec był Polakiem, który wyemigrował za czasów komunizmy) to jeszcze robił nam cudowną reklamę za granicą. I nie tylko on... Mieszkał w okolicy, w której osiedliło się kilka polskich rodzin, w tym tych, które całkiem niedawno przeniosło się z Polski do Sydney.
Zapytał, czy nadal nie mamy nic na półkach w sklepach, czy kobiety nie depilują się i nie używają kosmetyków (bo przecież w Polsce bieda jak w Ugandzie a w sklepach pustki) i czy nadal żywimy się głównie chlebem ze smalcem. Pytał całkiem serio, bo swoją wiedzę z sytuacji w Polsce czerpał od innych Polaków, którzy rok czy dwa temu zamieszkiwali jeszcze nasz piękny kraj.
Nie rozumiem tylko, czy robienie z własnego państwa kraju trzeciego świata jakoś wpływa im na ego, czy po prostu mają we krwi robienie z siebie ofiary?
Nie wiem czy kojarzycie australijskiego body buildera (jeśli źle napisałam, proszę mnie poprawić) Zyzza? Był celebrytą, który zmarł na atak serca rok temu w wieku 23 lat. Ponieważ nie miałam nic lepszego do roboty, przeglądałam fora poświęcone właśnie jemu. Na jednym z nich podanych było kilka numerów gg osób, które wspólnie stworzyły poświęconą mu stronę. Napisane było, że w razie pytań o ich idola pozostali fani mogą napisać pod te numery.
Zaciekawiona zagadałam więc do pierwszego numeru z listy. Okazało się, że mój rozmówca nie dość ze świetnie mówił po polsku (jego ojciec był Polakiem, który wyemigrował za czasów komunizmy) to jeszcze robił nam cudowną reklamę za granicą. I nie tylko on... Mieszkał w okolicy, w której osiedliło się kilka polskich rodzin, w tym tych, które całkiem niedawno przeniosło się z Polski do Sydney.
Zapytał, czy nadal nie mamy nic na półkach w sklepach, czy kobiety nie depilują się i nie używają kosmetyków (bo przecież w Polsce bieda jak w Ugandzie a w sklepach pustki) i czy nadal żywimy się głównie chlebem ze smalcem. Pytał całkiem serio, bo swoją wiedzę z sytuacji w Polsce czerpał od innych Polaków, którzy rok czy dwa temu zamieszkiwali jeszcze nasz piękny kraj.
Nie rozumiem tylko, czy robienie z własnego państwa kraju trzeciego świata jakoś wpływa im na ego, czy po prostu mają we krwi robienie z siebie ofiary?
Polaczki za granicą
Ocena:
532
(666)
Komentarze