zarchiwizowany
Skomentuj
(20)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W dniu 13.07.2013 r., w godzinach wieczornych robiłam zakupy w Tesco w Bielsku-Białej, przy ul. Warszawskiej 180.
Zwróciłam uwagę na dział z damskimi ciuchami, zobaczyłam tam spódnicę, przymierzyłam, była OK.
Cena na oryginalnej metce - 39 zł. Sama radość.
Udałam się do kasy. Skasowałam zakupy (było ich duuuużoooo....) i ... po odejściu od kasy okazało się, że spódnica kosztowała... 49 zł (o 10 zł więcej niż wskazywała cena na metce).
Podeszłam niezwłocznie do Punktu Obsługi Klienta aby wyjaśnić problem. Pani z POK zawołała koleżankę z Działu Odzieży. Po chwili przyszły dwie panie i ...dowiedziałam się, że na oryginalnej metce była naklejka którą one nakleiły a którą to naklejkę ktoś zdarł (pewnie ja, bo chciałam Tesco naciągnąć na 10 zł !!!!!). I dowiedziałam się że Tesco ma prawo robić 'promocje' czyli indywidualnie zmieniać ceny na towarach !
Dla mnie jest to ewidentne wprowadzanie Klientów w błąd. Bo jeśli zależy firmie na sprzedaży towarów to robią OBNIŻKĘ cen a nie ZWYŻKĘ.
Od wielu lat niestety żyję na tym świecie i jeszcze się nie spotkałam z tym, aby zachęcać Klientów do kupna produktu podwyższając cenę towaru.
Oburzyło mnie podejście pań z Działu Odzieży - ich bezczelność powaliła mnie na kolana. Nie raczyły podejść do mnie i mi wyjaśnić dlaczego nakleiły cenę wyższą na metce. Zrozumiałam, że jak mi się coś nie podoba, łaski im nie robię.
Wzięłam spódnicę. Wzięłam ją m.in. dlatego, żeby mieć dowód, w postaci paragonu i metki na spódnicy. I postanowiłam opisać ten 'szwindel' bo uważam, że zarówno naklejanie wyższych cen na towar jest działaniem na szkodę Klienta, jak i traktowanie go jak intruza jest bardzo 'nie fair'.
Nie chodzi mi o kwotę 10 zł, ale o fakt 'kombinowania' z cenami !
Mam nadzieję że mój 'przypadek' pozwoli pokazać jedną z nowych sztuczek jakie stosuje w niektórych hipermarketach...
Zwróciłam uwagę na dział z damskimi ciuchami, zobaczyłam tam spódnicę, przymierzyłam, była OK.
Cena na oryginalnej metce - 39 zł. Sama radość.
Udałam się do kasy. Skasowałam zakupy (było ich duuuużoooo....) i ... po odejściu od kasy okazało się, że spódnica kosztowała... 49 zł (o 10 zł więcej niż wskazywała cena na metce).
Podeszłam niezwłocznie do Punktu Obsługi Klienta aby wyjaśnić problem. Pani z POK zawołała koleżankę z Działu Odzieży. Po chwili przyszły dwie panie i ...dowiedziałam się, że na oryginalnej metce była naklejka którą one nakleiły a którą to naklejkę ktoś zdarł (pewnie ja, bo chciałam Tesco naciągnąć na 10 zł !!!!!). I dowiedziałam się że Tesco ma prawo robić 'promocje' czyli indywidualnie zmieniać ceny na towarach !
Dla mnie jest to ewidentne wprowadzanie Klientów w błąd. Bo jeśli zależy firmie na sprzedaży towarów to robią OBNIŻKĘ cen a nie ZWYŻKĘ.
Od wielu lat niestety żyję na tym świecie i jeszcze się nie spotkałam z tym, aby zachęcać Klientów do kupna produktu podwyższając cenę towaru.
Oburzyło mnie podejście pań z Działu Odzieży - ich bezczelność powaliła mnie na kolana. Nie raczyły podejść do mnie i mi wyjaśnić dlaczego nakleiły cenę wyższą na metce. Zrozumiałam, że jak mi się coś nie podoba, łaski im nie robię.
Wzięłam spódnicę. Wzięłam ją m.in. dlatego, żeby mieć dowód, w postaci paragonu i metki na spódnicy. I postanowiłam opisać ten 'szwindel' bo uważam, że zarówno naklejanie wyższych cen na towar jest działaniem na szkodę Klienta, jak i traktowanie go jak intruza jest bardzo 'nie fair'.
Nie chodzi mi o kwotę 10 zł, ale o fakt 'kombinowania' z cenami !
Mam nadzieję że mój 'przypadek' pozwoli pokazać jedną z nowych sztuczek jakie stosuje w niektórych hipermarketach...
sklepy
Ocena:
63
(223)
Komentarze