Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#52525

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia będzie o panu menelu, który uznał za stosowne krytykować czyjeś wybory życiowe.

Mam 25 lat, jestem w 7 miesiącu planowanej ciąży. Wybierałam się do centrum miasta, jednak przez moje ślimacze tempo spóźniłam się na autobus i byłam zmuszona poczekać kilka minut na następny.
Do przystanku, sinusoidalnym krokiem, zbliżał się pan menel z reklamówką. Zrobił sobie postój przy śmietniku w poszukiwaniu kolejnych skarbów, a następnie usiadł na ławce obok.
Nie specjalnie rozumiałam co mi chciał przekazać, ale uśmiechał się i miał miły ton, toteż uśmiech odwzajemniłam.

Zmiana w zachowaniu owego pana nastąpiła, kiedy zauważył mój wystający brzuch. Teraz jego słowa były już bardziej zrozumiałe. Może dlatego, że zaczął krzyczeć. Zostałam wyzwana od gówniar, usłyszałam "po co ci to było?!" i kilka innych przyjemnych zwrotów (próbował chyba wyartykułować słowo "puszczalska", ale nie dam sobie paznokcia uciąć).

Na szczęście na przystanku pojawiło się więcej ludzi, bo już chciałam się ewakuować. Skąd mogłam wiedzieć czy coś oprócz krzyku mu nie przyjdzie do łba?
Niestety wsiadł do tego samego autobusu z komentarzem:
- Wystawi ten brzuch i przejść nie można.
- Dobrze, następnym razem go wciągnę.

Kiedy już opadły ze mnie pierwsze emocje, zauważyłam śmieszność całej sytuacji. Nawet gdybym miała, dajmy na to, szesnaście lat, a moje dziecko byłoby wpadką z dyskoteki... Jakie to, panu menelowi grzebiącemu po śmietnikach, daje prawo do krytykowania mojego życia i moich wyborów? Ot, ironia losu.

Wrocław

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (357)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…