Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#52656

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pamiętacie historie o pracownikach drogerii, którzy oceniają klientów po wyglądzie? Skargi na to, że jak się człowiek na zakupy nie wystroi jak stróż w Boże Ciało, to jest traktowany per noga? Sytuacja w której uczestniczyłam dzisiaj rano, bije wszystkie te opowieści na głowę!

Jakiś czas temu kupiłam sobie spodnie. Ostatnio doszłam do wniosku, że przydałaby się do nich jakaś bluzka. Wskoczyłam więc dzisiaj w nowe spodnie i poleciałam na zakupy. Spodnie może nie jakieś super eleganckie, ale japonek czy trampków do nich nie założę. Wiadomo, jak buty, to i torebka bardziej "wyjściowa" żeby nie wyglądać jak cudak. Efekt finalny był taki, że gdybym pracowała np w banku czy biurze, spokojnie mogłabym iść tak ubrana do pracy.

Już jakiś czas temu upatrzyłam sobie pewien sklep. Wejść tam nigdy nie miałam czasu, ale na wystawie wisiały fajne ciuszki, więc w pierwszej kolejności tam skierowałam swoje kroki.

W sklepie, dwie młode pracownice. Jedna za ladą, druga "na sklepie". Obie sympatyczne, uśmiechnięte, co mi coś upadnie czy się zaczepi o inny ciuch, dziewczyna podbiega, pomaga, pyta czy pomóc, nie nachalnie, jest tak jak w sklepie być powinno.

Po chwili, do sklepu wchodzi druga klientka, pani lat ok 40, zwykłe dżinsy, koszulka i jakieś klapki. Ubrania czyste, niewygniecione, chociaż skromne. Dziewczyna na klientkę nawet nie spojrzy, co jej coś upadnie, ekspedientka podziwia sufit albo paznokcie.
Ja, w międzyczasie, dotarłam w okolice przymierzalni i tam sobie buszowałam między wieszakami. Pani była dużo szybsza, bo już po chwili słyszałam jak pyta o przymierzalnie. Dziewczyna pokazuje kabiny, malutkie, ciasne i bez lustra. Pani pyta o lustro, ekspedientka odpowiada, że lustro tylko obok przymierzalni, klientka wchodzi i co chwilę wybiega z kabiny żeby się przejrzeć.

W pewnym momencie i ja postanowiłam przymierzyć to co mi zalegało na rękach, więc skierowałam się stronę kabin. Zostałam zatrzymana przez ekspedientkę, która odsłoniła kotarę po drugiej stronie pomieszczenia. Moim oczom ukazała się ogromna przymierzalnia z dwoma lustrami, krzesełkiem i wentylatorem (w sklepie było dość ciepło). Druga klientka, która akurat wyszła ze swojej kabiny, zapytała oburzona czemu ona nie mogła wejść do tej przymierzalni, skoro pytała wyraźnie o lustro? Odpowiedź sprawiła, że na chwilę zgłupiałam po czym oddałam dziewczynie wszystkie ciuchy i po prostu wyszłam. Co takiego strasznego powiedziała ekspedientka?
- Bo tę przymierzalnię mamy zarezerwowaną dla takich klientek jak ta pani, dla reszty są te mniejsze.

Z takim chamstwem już dawno się nie spotkałam. Mimo, że ubrania ładne i ceny przystępne, to ja już tam na pewno nie wrócę i znajomym też odradzę...

sklepy

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 962 (1040)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…