zarchiwizowany
Skomentuj
(13)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historię opowiedziała mi koleżanka, która pracowała w jednym z zakopiańskich pensjonatów.
Zakwaterowana była grupa około 40 dzieciaków, z podstawówki, gdy dziewczyny sprzątały pokoje znalazły różne "cuda" od dziurawych skarpetek począwszy skończywszy na osranych/zakrwawionych majtkach, wszystko bardzo sprytnie poukrywane za grzejnikiem, pod łóżkiem, w pościeli.
Gdy spytały szefowej co mają z tym wszystkim zrobić to ta kazała spakować to do worka i oddać kierowniczce wycieczki dzieciaków po grupa po tym jak się rano wymeldowała miała pojawić się jeszcze na obiad.
Kierowniczka zaczęła chodzić z zebranym dobytkiem od stolika do stolika pytając każde dziecko z osobna czy dana rzecz nie jest jego. (Przypominam jedli obiad!) Na końcu zaś stanęła na środku jadalni i podnosząc w górę osrane majtki powiedziała: "A tu mamy takie osrane majtusie, no czyje to?"
Oczywiście żadne z dzieci się nie przyznało. Ciekawe dlaczego?
Zakwaterowana była grupa około 40 dzieciaków, z podstawówki, gdy dziewczyny sprzątały pokoje znalazły różne "cuda" od dziurawych skarpetek począwszy skończywszy na osranych/zakrwawionych majtkach, wszystko bardzo sprytnie poukrywane za grzejnikiem, pod łóżkiem, w pościeli.
Gdy spytały szefowej co mają z tym wszystkim zrobić to ta kazała spakować to do worka i oddać kierowniczce wycieczki dzieciaków po grupa po tym jak się rano wymeldowała miała pojawić się jeszcze na obiad.
Kierowniczka zaczęła chodzić z zebranym dobytkiem od stolika do stolika pytając każde dziecko z osobna czy dana rzecz nie jest jego. (Przypominam jedli obiad!) Na końcu zaś stanęła na środku jadalni i podnosząc w górę osrane majtki powiedziała: "A tu mamy takie osrane majtusie, no czyje to?"
Oczywiście żadne z dzieci się nie przyznało. Ciekawe dlaczego?
pensjonat
Ocena:
232
(322)
Komentarze