Kiedyś napisałem tutaj w ramach dygresji, że żona kolegi uciekła za granicę zostawiając go samego z synem i że byłby to materiał na osobną historię. Rozwinę.
Wiadomo, nie raz zdarza się ludziom tak, że poszukują pracy za granicą - na przykład kobiety często szukają pracy jako opiekunka do dzieci albo jakaś pomoc dla osób starszych. Jedno wyjeżdża - drugie zostaje, taka sytuacja może być chwilowa i taka w przypadku mojego przyjaciela miała być. Po pół roku jednak żona napisała kulturalnie maila, że nie wróci, bo ma nową rodzinę - jest w ciąży i poznała cudownego Włocha, jest taki och i ach, ma taki cudowny włoski temperament!
Fatalnie z jej strony, wiem, Wy też wiecie, ale cóż, zdarza się - samotna wyjechała, poznała tam kogoś, chce ułożyć sobie życie. Tak, tak, tak bywa.
Tylko jak to się stało, że ten cudowny Włoch ma na imię Michał i jest kuzynem mojego przyjaciela, to już nie umiała wyjaśnić. W ogóle mój przyjaciel nie podejrzewał Michała o włoski temperament, nieźle się kamuflował. I ta narodowość też jakaś taka niejasna do teraz nam się wydaje, w końcu jakby nie patrzeć to Płock w Polsce jest, a Warszawa gdzie kuzyn pracował to chyba nawet stolica!
Oczywiście wszystko wydało się na rozprawie rozwodowej. Kumpel z kuzynem nie utrzymywał kontaktów, więc nie wiedział, że on też za granicę wyjechał. A już na pewno nie podejrzewał swojej ukochanej żony o to, że przez kilka miesięcy miała romans w Polsce, a jak zaszła w ciążę to nagle wymyśliła ten wyjazd zawodowy, bo akurat pasował do ich ówczesnej sytuacji materialnej i zabrała ze sobą Włocha Michała z Płocka.
Zdradziła, trudno, ale nie miała nawet odwagi się do tego przyznać i po ludzku rozwieść. Przez pół roku wodziła męża za nos pisząc i dzwoniąc, zapewniając o swojej wielkiej miłości i tęsknocie. A mąż czekał wierny jak pies.
Nie ma co puentować.
Wiadomo, nie raz zdarza się ludziom tak, że poszukują pracy za granicą - na przykład kobiety często szukają pracy jako opiekunka do dzieci albo jakaś pomoc dla osób starszych. Jedno wyjeżdża - drugie zostaje, taka sytuacja może być chwilowa i taka w przypadku mojego przyjaciela miała być. Po pół roku jednak żona napisała kulturalnie maila, że nie wróci, bo ma nową rodzinę - jest w ciąży i poznała cudownego Włocha, jest taki och i ach, ma taki cudowny włoski temperament!
Fatalnie z jej strony, wiem, Wy też wiecie, ale cóż, zdarza się - samotna wyjechała, poznała tam kogoś, chce ułożyć sobie życie. Tak, tak, tak bywa.
Tylko jak to się stało, że ten cudowny Włoch ma na imię Michał i jest kuzynem mojego przyjaciela, to już nie umiała wyjaśnić. W ogóle mój przyjaciel nie podejrzewał Michała o włoski temperament, nieźle się kamuflował. I ta narodowość też jakaś taka niejasna do teraz nam się wydaje, w końcu jakby nie patrzeć to Płock w Polsce jest, a Warszawa gdzie kuzyn pracował to chyba nawet stolica!
Oczywiście wszystko wydało się na rozprawie rozwodowej. Kumpel z kuzynem nie utrzymywał kontaktów, więc nie wiedział, że on też za granicę wyjechał. A już na pewno nie podejrzewał swojej ukochanej żony o to, że przez kilka miesięcy miała romans w Polsce, a jak zaszła w ciążę to nagle wymyśliła ten wyjazd zawodowy, bo akurat pasował do ich ówczesnej sytuacji materialnej i zabrała ze sobą Włocha Michała z Płocka.
Zdradziła, trudno, ale nie miała nawet odwagi się do tego przyznać i po ludzku rozwieść. Przez pół roku wodziła męża za nos pisząc i dzwoniąc, zapewniając o swojej wielkiej miłości i tęsknocie. A mąż czekał wierny jak pies.
Nie ma co puentować.
rodzinne pożycie
Ocena:
962
(1018)
Komentarze