Historia z niedawno otwartego osiedlowego sklepiku ze wszystkim.
Wysłałam faceta po sprawunki pierwszej potrzeby, czyli: mleko, pieczywo, coś do pieczywa, kratkę wody mineralnej, jakieś pierdółki i... klucz do historii... tampony. Wziął listę, poszedł. Wrócił ubawiony i opowiedział takąż historię:
Podaje sprawunki na ladę, pani za ladą kasuje, zatrzymuje się przy tamponach.
- Pan wie, co to jest?
- No... tak.
- Nie sprzedam.
- Jak to: nie sprzeda pani?
- Bo to nie jest dla mężczyzn. Pan jest m ę ż c z y z n ą. (luby ma długie włosy, może myślała, że chce zostać kobietą?) Po co to panu? Patologia jakaś!
Babka mówiła ponoć dość głośno, inni klienci obecni w sklepie zamienili się w gapiów.
- A, bo wie pani - odpowiedział luby - ja jestem z takiej patologii, że jak w ryj dostanę od starej, to tym najlepiej farbę z nosa tamuję.
Sprzedała!
Wysłałam faceta po sprawunki pierwszej potrzeby, czyli: mleko, pieczywo, coś do pieczywa, kratkę wody mineralnej, jakieś pierdółki i... klucz do historii... tampony. Wziął listę, poszedł. Wrócił ubawiony i opowiedział takąż historię:
Podaje sprawunki na ladę, pani za ladą kasuje, zatrzymuje się przy tamponach.
- Pan wie, co to jest?
- No... tak.
- Nie sprzedam.
- Jak to: nie sprzeda pani?
- Bo to nie jest dla mężczyzn. Pan jest m ę ż c z y z n ą. (luby ma długie włosy, może myślała, że chce zostać kobietą?) Po co to panu? Patologia jakaś!
Babka mówiła ponoć dość głośno, inni klienci obecni w sklepie zamienili się w gapiów.
- A, bo wie pani - odpowiedział luby - ja jestem z takiej patologii, że jak w ryj dostanę od starej, to tym najlepiej farbę z nosa tamuję.
Sprzedała!
sklep z głupia baba za kasa
Ocena:
1184
(1246)
Komentarze