#53248

Moja historia zdarzyła się 3,5 roku .Włocławska porodówka-miejsce koszmarne.Po kilku dobrych godzinach męczarni na świecie zjawia się mój synek i już myślałam że po wszystkim ale nie..... najgorsze przede mną.

Ja na na tym ,,samolocie,, cała w bólach patrze a podchodzi on, lekarz od jasnej cholery tzw rakarz, sadysta nie wiem co jeszcze. Postanawia szyć bo popękane,no cóż jak mus to mus. Bez znieczulenia zaczyna swą powinność, z bólu moje ciało samo chodzi a ten z ryjem,,ku..a nie wierzgaj dupą jak w domu chciało się mieć bachora to cierp,,.Zero reakcji na zwróconą przeze mnie uwagę na taki język do pacjenta. Położna za nim tylko oczy zasłaniała bo widziała jak szyje. 40min później skończone,więc kładą mnie na łóżko i mam wypoczywać potem przeniesienie na salę poporodową.

Niestety wstać nie dałam rady, na wózku nie mogłam usiąść więc na leżąco. Kroplówka (może 2 dla wzmocnienia mam odpoczywać). Niestety jak to po kroplówce chce się siusiu,wołam położną pomaga wstać,ja nie mogę z bólu, więc basenik i włączona woda z kranu-chce się ale coś mi nie działa. Położna proponuje cewnik-ok byle mogłabym się załatwić bo brzuch rozrywa.Cewnik nie daje rady, no cóż tel do doktora.

Wchodzi na salę- wkur...ny bo go obudziłam swym problemem, popatrzył, zbladł i wrzeszczy,, kur.a dlaczego dopiero teraz mnie wołacie wzywać anestezjologów i na zabiegowy z nią.. Ja w płacz bo nie wiem co się dzieje z tamtej chwili pamiętam tylko miłą panią co mi coś do kroplówki wciska i..obudziłam się rano.

Co się okazało? Doktór zaszył mnie całkowicie z wejściem do środka jak również cewką moczową, zrobił się jakoś korek i 3 godz po po porodzie i szyciu musieli mnie rozpruwać i zaszywać od nowa.Aby mi się od rana nie nudziło to dali mi 3 jednostki krwi i próbowali mnie do jakiegokolwiek stanu używalności doprowadzić. Ze względu na osłabienie dostałam moje dziecko dopiero 2 dni później

Próba zaskarżenia tego człowieka nie powiodła się.Część dokumentacji zaginęła.

słuzba_zdrowia