Często pływam, praktycznie co kilka dni można mnie spotkać na basenie. Ot tak, dla zdrowia. Jeszcze nigdy nie zdarzyła mi się piekielna sytuacja. Do dzisiaj.
Siedzę sobie spokojnie w basenie, o głębokości około 1,5m. Wtem, wkracza ONA, typowa blondi, pełny make up, bikini ledwo zakrywające cokolwiek. Za sobą ciągnie małą, około trzyletnią dziewczynkę. Wsadza ją do koła (takiego zwykłego, nie zabezpieczającego przed wypadnięciem), po czym idzie w kierunku grupki mężczyzn.
Dziewczynka, jak to dziecko, cieszy się, kręci, próbuje pływać. Nagle wypada z koła i wpada pod wodę. Ja, szybkie spojrzenie na kobietę, która jest mało zainteresowana zaistniałą sytuacją. Więc czym prędzej wyciągam dziecko na brzeg basenu. Pytam się małej czy nic się nie stało, ale ona jest tak wystraszona, że nic nie mówi. Podchodzi do mnie jej matka i krzyczy, że ja chciałam jej dziecko utopić(!), ona się tylko tak bawi. Wtedy już nie wytrzymałam i powiedziałam co o tym myślę. Odwróciła się na pięcie, wzięła ze sobą przestraszoną jeszcze dziewczynkę i wyszła.
No nie powiem, ręce mi opadły.
Siedzę sobie spokojnie w basenie, o głębokości około 1,5m. Wtem, wkracza ONA, typowa blondi, pełny make up, bikini ledwo zakrywające cokolwiek. Za sobą ciągnie małą, około trzyletnią dziewczynkę. Wsadza ją do koła (takiego zwykłego, nie zabezpieczającego przed wypadnięciem), po czym idzie w kierunku grupki mężczyzn.
Dziewczynka, jak to dziecko, cieszy się, kręci, próbuje pływać. Nagle wypada z koła i wpada pod wodę. Ja, szybkie spojrzenie na kobietę, która jest mało zainteresowana zaistniałą sytuacją. Więc czym prędzej wyciągam dziecko na brzeg basenu. Pytam się małej czy nic się nie stało, ale ona jest tak wystraszona, że nic nie mówi. Podchodzi do mnie jej matka i krzyczy, że ja chciałam jej dziecko utopić(!), ona się tylko tak bawi. Wtedy już nie wytrzymałam i powiedziałam co o tym myślę. Odwróciła się na pięcie, wzięła ze sobą przestraszoną jeszcze dziewczynkę i wyszła.
No nie powiem, ręce mi opadły.
basen
Ocena:
596
(668)
Komentarze