Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#53305

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mało piekielne, nie na główną, ale - ku przestrodze. I mimo wszystko zachęceniu do autodiagnozy.

Ze 3 tygodnie temu tacie zrobiło się w uchu "coś". Ni to krosta, ni to strup, sączy się, czerwone, ale nieduże. Do tego boli jak cho*era.
A od tego boli głowa. Właściwie to mrowi. A właściwie to swędzi, piecze i ogólnie tata czuje się tak, jakby mu przez ucho zdejmowali skalp.
Plus złe samopoczucie, ale to jak najbardziej zrozumiałe.

Pierwszy lekarz - nie wie.
Drugi lekarz - nie wie, ale smaruj pan tym.
Trzeci lekarz - sugeruje półpaścca, ale jako dermatolog proponuje udać się do specjalisty od półpaścców.
Czwarty lekarz - specjalista od półpaścców - mówi, że to nie ma prawa być półpasiec. Jedna krosta przecież jest, a nie trzy! I tylko w uchu!

Tata zalicza więc nawet neurologa, bo ból głowy staje się nie do zniesienia.
W końcu wszystko zaczyna powoli przechodzić, być może dzięki maści od lekarza 3. (maść od 2. nic nie dała).

Teraz krosta ładnie się wygoiła, za dwa tygodnie tata idzie do neurologa na umówioną dawno temu wizytę.
I wiecie, co powie mu na wejściu?
Że dobrze diagnozowała go dermatolog, której nikt nie wierzył. Żeby wpisała w kartę "półpasiec".

Tylko, do cholery, czy naprawdę musiałam zarazić się tym wirusem i zachorować na ospę wietrzną, by potwierdzili tacie diagnozę od dermatolog?!

Usłyszawszy, że mam ospę, wybuchnęłam śmiechem. Zakrawało to o groteskę, ale w tamtym momencie lekarka "wyleczyła" dwie osoby.
Bo inne nie mogły się pogodzić z faktem, że w podręcznikach napisano o minimum trzech krostach, a w tym przypadku wyskoczyła jedna...

lekarze i dom

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (192)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…