Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#53441

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W czerwcu trzy lata temu, moja koleżanka dowiedziała się, że to co widać na lewym płucu (a w zasadzie w miejscu, gdzie ma lewe płuco) to prawdopodobnie rak. Biopsja wykonana w sierpniu potwierdziła pierwszą diagnozę i informację lekarki, że ma przed sobą max. pół roku życia. Dostała skierowanie na standardową chemię (wszyscy chorzy dostają taką od NFZ-u w prezencie, żeby nie marudzili, że ich nie chcą leczyć) we wrześniu i naświetlanie lampami na styczeń - wszystko w klinice onkologicznej w mieście wojewódzkim. Po chemii, a zwłaszcza jej skutkach wpadła w dołek, ale w styczniu pełna mobilizacja i jedzie na lampy.

Co usłyszała od piekielnej pielęgniarki/radioterapeutki, gdy pokazała skierowanie?
- A co pani tu robi? Przecież pani już powinna nie żyć!

Naświetlanie jednak zrobiła.
Koleżanka totalnie podłamana, na drugie lampy już nie pojechała i załatwiła sobie po znajomości leczenie u specjalisty w szpitalu w dawnym mieście wojewódzkim. Tutaj dobrano jej chemię, nie dość że dużo łagodniejszą, po której nie wychodziły odrośnięte włosy i nie wymiotowała, to jeszcze dobrano skład do typu raka jaki ją zaatakował. Przy okazji dowiedziała się, że te lampy nie tylko jej nie były potrzebne, ale jeszcze mogły zaszkodzić.

Raka płuc wyleczyła (w zasadzie chyba ususzyła tą chemią).
Happy endu niestety nie będzie. Rak był w tak zaawansowanym stadium, że zdążył zrobić przerzut do mózgu. Zmarła prawie dokładnie w dniu, w którym trzy!!! lata wcześniej dowiedziała się, że ma raka i przed sobą pół roku życia.

Czy warto skreślać ludzi i dobijać ich takimi piekielnymi słowami?

klinika onko w L.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 729 (819)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…