Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#53550

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeglądając wasze historie a głównie tą http://piekielni.pl/53053 przypomniała mi się moja historia z uczelni.


Z Wikipedii już od liceum nam wpajali, że nie należy korzystać, bo każdy może tam wpisać co mu się podoba. Z resztą kilka razy próbowałam iść na łatwiznę i przepisać jakąś definicję ale jak się okazało ani razu nie miałam całości poprawnej. Tak więc zaprzestałam uczyć się z tego źródła.
Na uczelni ekonomicznej nasza wysoko postawiona Pani profesor podczas wykładów często dodawała w jakich to ona kursach brała udział, zagranicznych projektach i w jakich to firmach doradzała. No no aż pozazdrościć doświadczenia. Wykłady mieliśmy przedstawiane w postaci prezentacji, a że nie były obowiązkowe czasami zdarzało się, że z koleżankami opuściłyśmy któreś. Kiedy nadszedł czas egzaminów Pani profesor przesłała nam swoje prezentacje, które oczywiście były przez nią podpisane jakoby to ona je przygotowywała oraz listę zagadnień na egzamin. Siedząc w pracy przejrzałam zagadnienia i jednego pojęcia nie mogłam skojarzyć. Notatek nie miałam przy sobie więc postanowiłam wstukać w googlach. Pierwsza wyskoczyła Wikipedia, dużo czasu na przeglądanie nie miałam więc mówię sprawdzę tu a resztę wiedzy sprostuję z notatek Pani profesor. Chciałam tylko orientacyjnie wiedzieć co to oznacza. No i też tak zrobiłam. W domu byłam wielce zszokowana, że cała prezentacja na ten temat z żywca przepisana z internetu..BA wszystkie prezentacje jakie były przedtawione były skopiowane z wikipedii.

Tak więc rozczarowała mnie postawa tej kobiety. Skoro jest bardzo wymagająca od studentów powinna być wymagająca również względem swojej osoby i postarać się godnie reprezentować tytuł profesora a nie kopiować z Wikipedii i podpisywać się pod tym.

Uczelnia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 98 (212)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…