Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#53647

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat...

Pierwsza wizyta u ginekologa.
Jak wiadomo jest to powód do dużego stresu dla każdej dziewczyny, a ja w dodatku podejrzewałam,więcej nawet miałam nadzieję, że jestem w ciąży.
Miałam wtedy 19 lat.
I zaznaczę, że to była kwestia wyboru, nie wpadki :)

Ginekolog- iście piekielny, o czym jeszcze nie wiedziałam polecony przez mamę. Jej kolega ze szkoły czy coś podobnego.

Mama i narzeczony czekają przed gabinetem.
Wchodzę i mówię w czym rzecz.
Badanie dziś mogę ocenić, że wyjątkowo niedelikatne no i pan doktor uciął moje rozważania jak nożem
D:no niestety jest to ciąża.
J: jak to niestety?
D: zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół- czy pani w ogóle chce to dziecko?
mnie w tym momencie zamurowało
J: ale... ale to moje dziecko!
D: trzeba usunąć. Widzi pani mam taką koleżankę i ona bardzo chętnie..
J:ALE JA CHCĘ TEGO DZIECKA!

Pan bardzo zdegustowany i wyjątkowo zniesmaczony oświadczył mi, żebym przyszła na drugi dzień do niego do szpitala, kiedy będzie miał dyżur i zrobi mi usg, ale mimo wszystko bardzo mnie namawia na usunięcie.

Świetnie. Nie ma to jak słowa wsparcia.


Na drugi dzień pojechałam na oddział do szpitala, gdzie pan doktor zrobił mi (dalej strasznie zdegustowany) usg na szpitalnym sprzęcie
Byłam oczarowana. Maleńka fasolka a w niej szaleńczo bijące serduszko. Niesamowite przeżycie nawet pomimo niemiłej atmosfery.
Za usg (na szpitalnym sprzęcie!)szanowny pan doktor kazał sobie zapłacić (do ręki!). Pomijam otwarte drzwi podczas badania. Pomijam brak sterylności aparatury (USG do 4 miesiąca ciąży robi się tak jak badanie ginekologiczne).
Pomijam,bo nie chcę już tego pamiętać.

Na koniec z ogromną niechęcią dostałam kartę ciążową i ciepłe słowa na pożegnanie
D:I tak pewnie będzie martwe

Szok i mega wkur...no..złość.
Żałuję, że nie złożyłam wtedy skargi na tego lekarza.

A wspomniana ciąża..? Donoszona z małymi problemami na końcu. Rodzinie zapowiedziałam, że w naszym mieście rodzić do szpitala nie pójdę choćby nie wiem co. Syn urodził się śliczny i dobrze rozwinięty, w normalnym szpitalu w Warszawie. Personel miły, uśmiechnięty i tamtejsze położne bardzo pomogły mi w pierwszych dniach.

No, ale trzeba wracać do domu, do Miasta Twojej Szansy, gdzie są dwa piekielne oddziały położnicze.
To, co się tam działo,to czyste zło i znieczulica jakiej nigdzie dotąd nie widziałam - materiał na osobną historię.
Trafiliśmy do jednego z nich z synem po wielkiej znajomości.
Dlaczego nie chciano przyjąć 5 dniowego noworodka z żółtaczką?
cytat dosłowny "Jak się urodził w Warszawie i teraz są problemy to teraz wypier... do Warszawy"

Kurtyna.

służba zdrowia ginekolog

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 166 (334)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…