zarchiwizowany
Skomentuj
(10)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia, którą opowiedziała mi moja mama.
Otóż jedzie do pracy samochodem, mieszkamy na obrzeżach miasta, także na drodze pusto. Nagle wyskakuje jej babka z przystanku macha rękami i błaga, żeby ją chociaż podwiozła na tramwaj, bo jest już spóźniona do pracy. No to moja mama się zgadza i jadą. I kobieta zaczyna opowiadać:
Miała w nocy w domu pożar, po prostu obudziła się i paliła jej się podłoga. Dzwoni do córki i na straż, jakoś to ugaszono, spaliła się tylko ta podłoga i pralka. Z tego stresu, płaczu i strachu usnęła i po prostu nie obudziła się na czas. Do tego śmierdziała spalenizną, palce czarne. Mówi, że opiekuje się starszymi ludźmi i że właśnie jedzie do jakiejś pani, że mają ją z jej synem gdzieś zawieźć, ale nie może znaleźć numeru. Roztrzęsiona była straznie, ale w końcu znalazła, dzwoni i wywiązuje się następująca rozmowa:
-Dzień dobry, to ja, przepraszam pana bardzo za to spóźnienie, ja już jadę, miałam w nocy pożar.
- No to pani mogła do mnie zadzwonic, że pani się spóźni, ja już na panią czekam tutaj 40 minut, co pani sobie wyobraża!
-Przepraszam bardzo, nie mogłam, nie mogłam znaleźć numeru, już niedlugo będę.Jak miałam do pana dzwonić w środku nocy? Przecież palił mi się dom!
-Ja mam telefon włączony cały czas, mogła pani dzwonić, że się pani spóźni!
Na co babka już się rozpłakała i ogólnie zaczęła go przepraszać. Ale, że facet nawet nie powiedział, że ok nic się nie dzieje, że nie spytał czy wszystko w porządku, czy jest cała?!?!
Moja mama już stwierdziła, że odwiezie ją do tej pracy bo zdąży. Odwiozła a tamta pobiegła do tego gościa.
Otóż jedzie do pracy samochodem, mieszkamy na obrzeżach miasta, także na drodze pusto. Nagle wyskakuje jej babka z przystanku macha rękami i błaga, żeby ją chociaż podwiozła na tramwaj, bo jest już spóźniona do pracy. No to moja mama się zgadza i jadą. I kobieta zaczyna opowiadać:
Miała w nocy w domu pożar, po prostu obudziła się i paliła jej się podłoga. Dzwoni do córki i na straż, jakoś to ugaszono, spaliła się tylko ta podłoga i pralka. Z tego stresu, płaczu i strachu usnęła i po prostu nie obudziła się na czas. Do tego śmierdziała spalenizną, palce czarne. Mówi, że opiekuje się starszymi ludźmi i że właśnie jedzie do jakiejś pani, że mają ją z jej synem gdzieś zawieźć, ale nie może znaleźć numeru. Roztrzęsiona była straznie, ale w końcu znalazła, dzwoni i wywiązuje się następująca rozmowa:
-Dzień dobry, to ja, przepraszam pana bardzo za to spóźnienie, ja już jadę, miałam w nocy pożar.
- No to pani mogła do mnie zadzwonic, że pani się spóźni, ja już na panią czekam tutaj 40 minut, co pani sobie wyobraża!
-Przepraszam bardzo, nie mogłam, nie mogłam znaleźć numeru, już niedlugo będę.Jak miałam do pana dzwonić w środku nocy? Przecież palił mi się dom!
-Ja mam telefon włączony cały czas, mogła pani dzwonić, że się pani spóźni!
Na co babka już się rozpłakała i ogólnie zaczęła go przepraszać. Ale, że facet nawet nie powiedział, że ok nic się nie dzieje, że nie spytał czy wszystko w porządku, czy jest cała?!?!
Moja mama już stwierdziła, że odwiezie ją do tej pracy bo zdąży. Odwiozła a tamta pobiegła do tego gościa.
uslugi
Ocena:
193
(259)
Komentarze