Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#54004

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w jednej z sieciówek w pewnej wrocławskiej galerii handlowej. Dopóki nie stanęłam "po drugiej stronie lady" z niewiadomych przyczyn wydawało mi się, że praca sprzedawcy w odzieżówce jest łatwa i sympatyczna. Ot, układanie ubrań, kasowanie zakupów, wręczanie numerków na przymierzalni... co w tym ciężkiego?
Po pewnym przepracowanym okresie miałam okazję dowiedzieć się, co.
W sklepie, w którym pracuję, ubrania eksponowane są na różnych rodzajach mebli. Obok wieszaków na ścianach, przeglądarek, "czołgów" (takie stojące wieszaki), mamy też stoły. Na stołach leżą zazwyczaj ułożone w stosy koszulki, złożone na pół dżinsy, czasem jakieś plecaki i dodatki.
Z niewiadomego powodu te poskładane w kupki koszulki działają na klientów jak płachta na byka- obowiązkowe jest wyszarpnięcie po drodze kilku sztuk, obejrzenie, zwinięcie w kulkę i rzucenie na stolik, albo w ogóle pozostawienie w kompletnie innym miejscu (na przykład na wieszakach ze spodniami, a i podłoga jest do tego celu idealna).
Ułożone na stolikach dżinsy często kończą z nogawkami leżącymi na ziemi, deptanymi przez przechodzących klientów (bo ktoś szukał sobie rozmiaru, znalazł, wyciągnął i tyle go interesowało).
Podobnie rzecz się ma z ubraniami wiszącymi na wieszakach- klienci prześcigają się w pomysłowym rozmieszczaniu asortymentu, i tak: skarpetki lądują tuż obok t-shirtów, męskie marynarki dzielą miejsce ze spódnicami, a puchowe kurtki dumnie wieńczą stojaki pełne wiszących bluzeczek.
Równie newralgiczne są wysepki z pudełek butów. Ludzie otwierają sobie pudełka, mierzą obuwie, zdejmują i idą dalej. A że buty zostały na podłodze, i najpewniej zaraz inny klient, idąc, wykopie je parę metrów dalej... a po co się przejmować, to nie my tu sprzątamy.
Z przodu sklepu na kilku słupkach wisi biżuteria i portfele.
Według niektórych osób, jeśli ktoś uszkodzi jakiś element biżuterii- rozerwie łańcuszek, odczepi zawieszkę z bransoletki, powinien niezwłocznie odłożyć zepsuty towar na podłogę/stosik koszulek na stoliku obok, oczywiście nie informując nikogo z obsługi (ja wiem, że ludzie boją się kary czy konieczności odkupienia towaru, ale... no na miłość boską. Zresztą, u nas tego typu kar się nie wymierza; zepsuta biżuteria trafia do szuflady z uszkodzonym towarem i tyle).
W przymierzalniach, wiadomo- dopasowuje się ubrania. Ale okazuje się, że nie tylko; niektóre panie wykonują również demakijaż- najlepiej jasnymi ubraniami. (Tu również, powiedzmy, że rozumiem- każdemu może się zdarzyć, ale naprawdę dziwi mnie, w jaki sposób trzeba wkładać sweter, by pokryć pomarańczowym fluidem dokładnie całą obwódkę wokół dekoltu?)
Do tego, jak się okazało, sklep z ubraniami oferuje usługi w utylizacji śmieci przynoszonych przez klientów! Wystarczy zostawić pustą butelkę po coli/plastikowe łyżeczki z fast-foodów/opakowania po batonach na terenie sklepu- najlepiej ukryte pomiędzy ułożonymi na stolikach ciuchami, wtedy błyskawicznie teleportują się do zsypu, całkiem same!

A teraz kilka zdań wyjaśnienia, zanim posypią się gromy. Oczywiście, że nie wymagam od klientów, żeby składali ubrania od linijki, czy ustawiali wieszaki w idealnym porządku. Zdaję sobie sprawę, że niektóre elementy ekspozycji sklepu są dość skomplikowane, i klient może po prostu nie mieć czasu/ochoty, a przede wszystkim- obowiązku, odtwarzać sposobu ułożenia danego ciucha. Od tego jesteśmy my, obsługa; to nasza praca, i za to nam w końcu płacą. Ale czy naprawdę tak trudno jest, jeśli już weźmie się ciuch ze stosu, przynajmniej złożyć go na pół czy na ćwiartkę, i odłożyć tam, gdzie leżał?
Kiedy rzuci się coś na wieszaki, to taka rzecz zazwyczaj jest regularnie potrącana przez przechodzących obok klientów, i po jakimś czasie spada na ziemię- gdzie już pozostaje, deptana i kopana, dopóki nie zauważy jej ktoś z obsługi.
Podobnie rzecz się ma z pudełkami butów, które wiecznie zostawiane są po prostu rozbebeszone. Myślę, że włożenie pary butów, którą się mierzyło, do pudełka, nie jest niemożliwym wyczynem.
I uprzedzam- tak, my, obsługa sklepu, zajmujemy się porządkowaniem sali sprzedaży- ale to nie jest nasze jedyne zajęcie, więc po prostu nie nadążamy poprawiać co chwilę każdej zmiętej w kłębek koszulki, ciągnących się po ziemi spodni, swetra który zsunął się z wieszaka i został potraktowany jak dywan, czy porzuconych na środku sklepu butów.
Pomijam już fakt, że dla personelu, który biega i setny raz składa ten sam stos koszulek czy podnosi leżące na ziemi rzeczy, takie zachowanie klientów to po prostu brak szacunku dla czyjejś ciężkiej pracy. Bo, niestety, ubrania nie składają się i nie wieszają magicznie- ktoś to musi zrobić.
A pozostawianie w sklepie śmieci nie wymaga chyba już żadnego komentarza.

centrum handlowe

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (218)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…