Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#54041

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z czasu mojej pracy w banku. Jako kasjer na "panelu sprzedażowym" czy jak to się pięknie nazywało, czyli w takich szklanych akwariach metr na metr z okienkiem. Przychodzili różni, od takich zupełnie normalnych po prawdziwe indywidua, ale jeden koleś wbił mi się w pamięć. Siedzę sobie w moim akwarium, do banku wchodzi znany mi z widzenia facet. Dość charakterystyczny, bo wyglądający jak połączenie neo z matrixa z dumbledorem: czarny płaszcz do kostek, czarny kapelusz, włosy, wąsy i zarost siwiutkie jak śnieg. Wiek około 40. Chciał wykonać jakąś operację na swoim koncie i wywiązał się dialog:
(J)a: Dowód poproszę.
(K)lient: Już już chwileczkę.
Otwiera portfel i jakoś dziwnie zmieszany spogląda ukradkiem to na mnie to w portfel. No nic, może szuka, może zostawił w domu.
(J):Może być paszport.
(K):Nie nie już mam.
Po czym podaje mi dwa identyczne dowody osobiste. Nie różniły się niczym, nawet datą wydania i nie myślcie sobie, że była to jakaś zręcznie polaminowana kopia.
(J): Ale który jest aktualny?
(K):Nie wiem.
(J):Jak to nie wie pan?
(K):No nie wiem. Po czym zawinął się i uciekł.
Moje osłupienie trwało dobrą minutę zanim wróciła mi zdolność logicznego myślenia. Bo powstaje pytanie: jak to możliwe, że facet miał dwa dowody?po cholerę dawał mi dwa na raz?
Nic mnie już nie zdziwi.

ludzie

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (167)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…