Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54061

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w księgarni w małej miejscowości. Na co dzień jest spokojnie, ale kiedy zaczyna się wrzesień i rok szkolny, piekielnych klientów przybywa w tempie wykładniczym. A i my po całym dniu w tym młynie stajemy się jakoś mniej uprzejmi, a bardziej piekielni...

W ramach wprowadzenia:
W tej chwili każda szkoła, a nieraz nawet klasa korzysta z innego zestawu podręczników. Wiemy, z czego korzystają w najbliższych nam szkołach, no ale nie przecież we wszystkich w powiecie.

Kilka sytuacji z ostatnich dni:

1.
- Dzień dobry - wita się mężczyzna, który przyszedł z gromadką dzieci - chciałbym kupić książki.
- Jakie książki?
- Podręczniki, dla córki.
- Coś dokładniej? Do której klasy?
- Czwartej.
- Jakie tytuły?
- A nie wiem.
- Do której szkoły dziecko chodzi?
- A nie wiem. Córciu, gdzie ty do szkoły chodzisz?

2.
Telefon. Kobieta chce zwrócić książkę. Zwroty wynikające z pomyłki pracownika załatwiamy sami, te, które wynikają z pomyłki klienta odsyłamy do szefa, dlatego z tej rozmowy mogę zacytować tylko połowę kwestii.

- Co jest z tą książką nie tak?
- ...
- A jaka to książka?
- ...
- Tak, wiem, że do angielskiego, ale jaki ma tytuł?
- ...
- Niech mi pani poda tytuł, ćwiczeń do angielskiego to jest ze sto różnych.
- ...
- Proszę przeczytać tytuł, bo nic nie załatwimy.
- ...
- Ja też nie znam angielskiego, proszę podać ten tytuł. - szef już wyraźnie zirytowany.
- ...
- Jak przeczytać? Po polsku.
- ...
- Normalnie, tak jak pani czyta, składając litery!

3.
Matka chłopaka w wieku licealnym. Przyniosła całą rozpiskę, naszykowaliśmy książki, które mieliśmy na stanie, spisujemy czego brakuje.
- Nie ma jeszcze polskiego, matematyki i wychowania do życia w rodzinie.
- No to ten polski i matematyka, żeby był, bo wdżwr to mało ważny.
W tym momencie wtrąca się kolega ze stanowiska obok, który poczucie humoru ma dosyć specyficzne.
- Oj, mało ważny, mało ważny, jak pani przyjdzie wnuki bawić, to się okaże czy taki mało ważny.
Kobieta się zaczerwieniła, zbladła, zaczerwieniła znowu i z całą mocą stwierdziła:
- Mój syn TAKI nie jest.
- O, wszystkie mamusie tak mówią, a potem to wiadomo - i tu zez kolegi na ryczące w kącie dziecko i szeroki uśmiech.

Sądziłam, że kobieta nigdy więcej do sklepu nie wróci i chyba miałam rację, bo później przychodził już synek, który TAKICH rzeczy nie robi ;)

księgarnia

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 510 (604)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…