Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54077

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Lato. Wakacje. Czas uwielbiony przez większość ludzi, bo można odpocząć, wyjechać, poszaleć. Oczywiście często wiąże się to z wypiciem wszystkiego, co ma procenty i na drzewo nie ucieka.

1. Panowie lat 40+ urządzili sobie rodzinną imprezę działkową. Pojedli, popili, więc zaczęli szukać guza. Wybór padł na wypróbowanie deskorolek dzieciaków - stojąc na nich trzymali się bocznych lusterek jadącego samochodu, oczywiście przy dzielnych zachętach żon i dzieci. Super zabawa, dopóki nie zarzuciło ich na zakręcie, jednego przejechało, drugi oberwał w głowę. Obaj zmarli na intensywnej - pierwszy w wyniku ogólnych obrażeń, u drugiego stwierdzono śmierć mózgu. Wszyscy mieli koło 3 promili, łącznie z kierowcą.

2. Młoda dziewczyna lat 20+ była na weselu. Świetna impreza do białego rana, oczywiście mocno zakrapiana. Następnego dnia poprawiny, wiadomo, że bywają jeszcze lepsze od wesela. No ale potem poniedziałek i trzeba iść do pracy, a tu kac morderca nie ma serca. Biesiadnicy jej poradzili, żeby sobie łyknęła coldrex i gripex, najlepiej te najmocniejsze albo podwójne dawki, bo wtedy szybciej działa. Obowiązkowo z rana popić trzeba browarem na klina, to wtedy już będzie jak nowo narodzona. I leży sobie teraz dziewczę u nas na oddziale w stanie krytycznym. Warto wiedzieć, że coldrex, gripex, apap czy panadol to jest wszystko jedno i to samo - paracetamol, który jest bardzo dobrym lekiem przeciwbólowym i przeciwgorączkowym, ale ma też działanie toksyczne na wątrobę i jego przedawkowanie może się skończyć naprawdę źle. Dziewczę prawdopodobnie wzięło te leki jeszcze po pijaku, czyli gdy wątroba była i tak już nadwyrężona. Niewiadomo ile, bo trafiła do nas nieprzytomna, ale niestety wystarczająco, żeby zafundować sobie śpiączkę wątrobową i jej ciężką niewydolność. Jeśli przeżyje, to pewnie będzie się kwalifikować do przeszczepu.

3. Baseny podwórkowe. Tatuś uczył córcię pływać w takim basenie, wygłupiali się, udawali, że skaczą do niego z takiego małego murku, tylko on dziewczynkę łapał w locie i po prostu tylko zanurzał. Wszystko super, dopóki się na chwilę nie oddalił, a córeczka chciała jakoś skoczyć sama - wlazło dziecko na ten nieszczęsny murek i skoczyło. Do malutkiego basenu, na góra metr głębokiego, trochę większego od wanny. Rąbnęła głową o dno, aż chyba zadudniło. Po godzinnej reanimacji pogotowie przywiozło dzieciątko na intensywną. Leży u nas już ładnych kilka dni, leki ma odstawione, ale się nie budzi - my już wiemy, że jej mózg poszedł do nieba. Lekarze sami nie wiedzą, jak to powiedzieć rodzicom. Dziewczynka ma niewiele ponad 2 latka, jeszcze nie robiliśmy prób na stwierdzenie śmierci mózgu u tak małego dziecka. Tutaj od razu dodam, że rodzice byli trzeźwi, byli w domu, żadna patologia, normalny dom, po prostu stała się tragedia.

4. Na koniec bardziej śmiesznie, niż piekielnie. Nasz lekarz wypada z gabinetu i krzyczy, że na izbie jest pacjent z raną postrzałową głowy, nieprzytomny. No to ja łapię walizki, worek ambu i inne graty, i biegiem do reanimacji. Po drodze tak gadamy razem, że może samobójca, że może już nie żyje, że pewnie mózg na wierzchu, pół twarzy odstrzelone, że zależy jaka broń, że może już dzwonić po neurochirurga, że do dziewczyn na blok, żeby salę operacyjną szykowały, że może policjant na służbie, że może to, że może śmo. Wpadamy zziajani jak psy na izbę, a tam... dziadunio czyścił jakąś śrutówkę i chyba nawet nie tyle, że wystrzeliła, tylko lufą się rąbnął w głowę i rozciął na dosłownie centymetr. Złapał się za głowę, ta wiatrówka upadła, być może narobiła hałasu, więc kochana żona od razu zadzwoniła po pogotowie, bo myślała, że to był wystrzał. A dlaczego nieprzytomny? Bo jak się ma ponad 4 promile, to ciężko już z przytomnością. Ogólnie nasz lekarz po prostu za wcześnie odłożył słuchawkę, bo izba tylko chciała, żebyśmy zbadali, czy trzeba dziadunia uśpić do szycia, czy już się sam wystarczająco znieczulił. W drodze z powrotem o mało się nie usmarkaliśmy ze śmiechu, bo jak nienormalni jedno drugiemu taką histerię nakręcało, a tu po prostu wystarczył plaster na czoło.

Ot, dzień jak co dzień.

służba zdrowia w lecie

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 897 (947)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…