Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54133

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Fakt 1: pracuję głównie w nocy, więc dni (po odespaniu) mam wolne.
Fakt 2: moim hobby jest gotowanie, czym nie omieszkałam się pochwalić na twarzoksiążce, zamieszczając tam kilka zdjęć potraw, które przygotowałam.

Niedawno się przeprowadziłam, dzięki czemu zyskałam nowych sąsiadów, w tym JĄ. Szybko było mi dane przekonać się, czemu laska w bloku ma ksywkę "Pijawka".

Pewnego dnia dzwonek do drzwi, otwieram, ona.
- Cześć, słuchaj, widziałam na fb, że gotujesz, może mogłabyś mi pomóc, mam dziś gości, bla bla bla.
Myślę sobie, że w sumie mam czas, gotować lubię, jest okazja zatrzeć złe wrażenie po naszym pierwszym spotkaniu (o czym później).
Idziemy do niej, wydałam z siebie jęk zazdrości na widok kuchni, bowiem była wyposażona i umeblowana niczym kuchnia Pascala albo innej Wachowicz. Zakładam podany mi fartuszek i rzeczę w te słowa:

- No, to od czego zaczynamy?
- A to już jak chcesz.

Odwracam się, a laska zamiast zakładać podobne wdzianko do mojego, zakłada... płaszcz. Na moje pytające spojrzenie odpowiada:

- Nooo, daję ci wolną rękę, zakupy jakieś zrobiłam, jakby ci czegoś brakowało to skocz na dół, potem się jakoś rozliczymy. Ja muszę lecieć, wiesz, ogarnąć się jakoś przed przyjęciem, hahaha. Aha, osób będzie 6.

Po kilku sekundach odzyskałam głos i powiedziałam, że yyy raczej nie, mogę jej pomóc, ale nie zamierzam wszystkiego robić sama, to nie moi goście, nie mój dom i w ogóle co to za pomysł.
Panna lekko się wnerwiła.

- Ale no JAK TO?! Przecież ja się muszę OGARNĄĆ! - tu zamachała mi paznokciami przed nosem - A ty przecież lubisz gotować, to nie możesz mi machnąć paru potraw?!! No bo ja to nie za bardzo lubię gotować. (To po kij ci taka wielka i tak wyposażona kuchnia?! - chciałam krzyknąć)
- No dobra.
- No, to ja lecę. Tylko wiesz, żeby to było coś takiego wykwintnego.
- Spoko. 50zł za godzinę, będzie ok?

Panna zatrzymała się w pół kroku. Wyłuszczyłam jej, że skoro zatrudnia mnie jako szefa kuchni na swoim przyjęciu, to moja stawka wynosi 50zł/h. Zaznaczyłam też, że spędzę w jej kuchni co najmniej 5 godzin.
Z pianą na ustach wykopała mnie z domu, krzycząc, że jak śmiem próbować zarobić na przyjaciółce (przypomnę, że wcześniej widziałyśmy się tylko raz), że jestem nieużyta i zarabiać to sobie mogę w tym swoim burdelu**, a nie na porządnych ludziach.

Pierwszy raz spotkałyśmy się gdy zapukała do moich drzwi ze swoim jorkiem pod pachą i wcisnęła mi go na cały dzień. Spoko, lubię psy, szkoda tylko, że nie zostawiła mi nic w pakiecie: ani karmy, ani smyczy, nic.
Pies na szczęście mały, kopsnęłam mu trochę surowego kurczaka z własnego obiadu, o czym poinformowałam właścicielkę, gdy odbierała psa. Nie zajarzyła. Za to po 23 ponownie zapukała do moich drzwi z pytaniem czy mogę jej dać tego kurczaka, bo pies głodny, żarcie się skończyło, a jej nie chce się lecieć do nocnego.

Ja nie wiem, skąd w ludziach bierze się przeświadczenie, że wszyscy chętnie będą na nich robić za friko.

*nie, nie pracuję w burdelu, tylko w klubie muzycznym, jako barmanka. Nieopatrznie jednak wspomniałam sąsiadce, że klub ma w ofercie damski striptiz.

blok

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 941 (983)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…