Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#54398

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia zdarzyła się ładnych parę lat temu, ale jak sobie przypomnę, to aż mną telepie.

Zdarzyło się tak, że mając 11-12 lat miałam okropne problemy z bólem głowy. Żeby cokolwiek pomogło, musiałam brać 2 ApapyEkstra (przypominam, miałam 11 lat).

W końcu, udało się! Dostałam się na wizytę to Instytutu Matki i Dziecka. Na miejscu miła pani lekarz popytała się mnie i mamy kiedy mnie boli głowa, jak często itp, itd... Wyszło, że muszę zostać na noc, żeby mogli zrobić mi tomografię komputerową ze wstrzyknięciem kontrastu (dla niezorientowanych: kontrast ma gęstość galaretki, po wstrzyknięciu ma się uczucie wejścia w ogień i zjedzenia najbardziej gorzkiej rzeczy, jaka istnieje). Spoko, zostaje, mama dzwoni po babcie, żeby przywiozła mi jakieś ubrania, a sama idzie do marketu po jakieś picie i ciastka.

Wszystko ok, zostaję na noc, następnego dnia po południu mam tomografię. Rzeczony kontrast wstrzyknięty, ja płaczę, bo nie wiem co się dzieje (nie zostałam uprzedzona o skutkach). Pani na mnie wrzeszczy, żebym przestała się mazgaić i się nie ruszała, bo trzeba będzie jutro powtarzać.

Dobra, tomografia zrobiona. Pani prowadzi mnie na krzesełko, każe siedzieć, ktoś po mnie przyjdzie. Mojej mamy nie było, musiała niestety pracować. Po tomografii mogą czasem występować wymioty, krwotok z nosa, dreszcze, stany paniki, nawet utrata przytomności... A ja zostałam sama, bez żadnej pielęgniarki, rodziców, niczego. Ja na szczęście dość gładko, skończyło się tylko na dreszczach i panice, ale co by było, gdybym zarzygała pół korytarza, sikała krwią z nosa a na koniec zemdlałabym na podłodze? Pielęgniarka raczyła przyjść dopiero jakieś pół godziny później.

Instytut Matki i Dziecka

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (25)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…