Zdecydowałam się na zmianę szkoły. Głównym powodem było "spięcie" z nauczycielką od języka hiszpańskiego. Dzielnie walczyłam o swoje, w sprawę zostało zaangażowane nawet Kuratorium, ale koniec końców postanowiłam, że wyniosę się z tej "elitarnej szkoły".
Chcę zabrać swoje papiery. Co ważne, szkoła oddalona od mojego miejsca zamieszkania godzinę drogi autobusem, z przesiadką. Auta brak.
Podejście pierwsze:
Pani w Sekretariacie patrzy na mnie wzrokiem rasowego mordercy; papierów mi nie wyda. Czemu? Jestem niepełnoletnia, muszę przyjść z rodzicem. Najlepiej z obojgiem. Bo tak.
Wracam z niczym.
Podejście drugie:
Przychodzę z mamą, Pani w Sekretariacie szczebiocze, że może jeszcze się zastanowimy. Odmawiamy, Pani stwierdza, że ona musi mieć w dokumentacji podpis obojga rodziców, więc dopóki mój tata nie przyjedzie - ona papierów nie wyda. Bo tak.
Wracam z niczym.
Podejście trzecie:
Rodzice obecni, dokumentacja podpisana. Ale Pani papierów nie wyda. Ona musi mieć potwierdzenie z mojej nowej szkoły, że jestem przyjęta. Bo tak.
Wracam z niczym.
Podejście czwarte:
Znów pojawiam się sama, więc Pani z Sekretariatu morduje mnie wzrokiem, bo śmiem im statystyki obniżać. Daję potwierdzenie z nowej szkoły. Ale jeszcze papierów mi nie wyda. Nauczyciele muszą podpisać mi obiegówkę, że z niczym nie zalegam. Ostatnią na liście mam Panią Higienistkę. Wszystko fajnie, ale nie ma jej dzisiaj w szkole. Kiedy będzie? MOŻE jutro. Dzwonić. Bo tak.
Wracam z niczym.
Podejście piąte, ostatnie:
Zdobyłam podpis, potwierdzenie przyjęcia dostarczyłam, rodzice podpisali dokumenty. Wszystko jest, więc Pani z Sekretariatu niechętnie wydaje mi papiery. Ok, do widzenia, idę sobie. Jaka reakcja Pani? A taka:
- Spadnij ze schodów, gówniaro jedna!
Nie ma co, milutko.
Chcę zabrać swoje papiery. Co ważne, szkoła oddalona od mojego miejsca zamieszkania godzinę drogi autobusem, z przesiadką. Auta brak.
Podejście pierwsze:
Pani w Sekretariacie patrzy na mnie wzrokiem rasowego mordercy; papierów mi nie wyda. Czemu? Jestem niepełnoletnia, muszę przyjść z rodzicem. Najlepiej z obojgiem. Bo tak.
Wracam z niczym.
Podejście drugie:
Przychodzę z mamą, Pani w Sekretariacie szczebiocze, że może jeszcze się zastanowimy. Odmawiamy, Pani stwierdza, że ona musi mieć w dokumentacji podpis obojga rodziców, więc dopóki mój tata nie przyjedzie - ona papierów nie wyda. Bo tak.
Wracam z niczym.
Podejście trzecie:
Rodzice obecni, dokumentacja podpisana. Ale Pani papierów nie wyda. Ona musi mieć potwierdzenie z mojej nowej szkoły, że jestem przyjęta. Bo tak.
Wracam z niczym.
Podejście czwarte:
Znów pojawiam się sama, więc Pani z Sekretariatu morduje mnie wzrokiem, bo śmiem im statystyki obniżać. Daję potwierdzenie z nowej szkoły. Ale jeszcze papierów mi nie wyda. Nauczyciele muszą podpisać mi obiegówkę, że z niczym nie zalegam. Ostatnią na liście mam Panią Higienistkę. Wszystko fajnie, ale nie ma jej dzisiaj w szkole. Kiedy będzie? MOŻE jutro. Dzwonić. Bo tak.
Wracam z niczym.
Podejście piąte, ostatnie:
Zdobyłam podpis, potwierdzenie przyjęcia dostarczyłam, rodzice podpisali dokumenty. Wszystko jest, więc Pani z Sekretariatu niechętnie wydaje mi papiery. Ok, do widzenia, idę sobie. Jaka reakcja Pani? A taka:
- Spadnij ze schodów, gówniaro jedna!
Nie ma co, milutko.
szkoła
Ocena:
700
(830)
Komentarze