Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#54511

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem typowym "molem książkowym". Pochłaniam kilka książek miesięcznie. Czytam około pięciu pozycji w jednym czasie. W swojej biblioteczce posiadam ponad tysiąc książek, w większości przeczytanych. Tyle by było tytułem wstępu.

Historia z zeszłego tygodnia. Wyruszyłem na "łowy". Zazwyczaj, gdy księgarnie mnie zawiodą, zamawiam książki przez allegro. Jednak w przypadku tego tytułu bałem się o dostawę. Chodziło mi o książkę Normana Daviesa "Zaginione królestwa" - 888 stron, twarda oprawa. Po prostu nie chciałem by się książka zniszczyła.

Po podróży do Empiku, uzyskaniu informacji o czasie zamówienia, skierowałem się do Matrasu. Przy ladzie sympatyczna, młoda [D]ziewczyna. Na sali nikogo. Podchodzę pytam o wymienioną wyżej pozycję. Usłyszałem taką odpowiedź:

[D] - Nie mamy takiego autora.

Pierwszy szok minął. Spojrzałem na wystawę znajdującą się w odległości trzech metrów od [D] i wskazuję, że mają tego autora. Odpowiedź:

[D] - Ale Pan prosił o "Dejwisa" a nie "Dawiesa".

Myślałem, że trafiłem na gorszy dzień [D], jednak myliłem się. Mój kolega miał podobną sytuację, tylko w jego przypadku ekspedientka nie potrafiła napisać poprawnie nazwiska Garbo.

I takie osoby mają doradzać innym ...

PS. Książkę dostałem tego samego dnia w Matrasie - tylko w innej filii.

sklepy

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (280)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…