Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54516

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
O "trosce o swoje dzieci".

Kiedy chodziłam do liceum, w klasie miałam sporo osób dojeżdżających z okolicznych wsi i miasteczek. Do miasta te kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów mieli, a dojazd niezbyt dobry. Tak się przyjęło, że takie osoby zawsze były wcześniej w szkole, a nie raz czekały na otwarcie szkoły. Lecz w mojej klasie były też osoby (szczególnie jedna), które do szkoły miały ok. 10 minut wolnym spacerkiem, czyli dla porównania miały połowę mojej drogi na najbliższy przystanek autobusowy. W ich przypadkach przyjęło się tak, że zawsze były spóźnione, nawet na próbnych maturach.

Była to jedna z wywiadówek. Głos zabrała mama tej szczególnej osoby "spóźnialskiej":

- Przepraszam, ale czy nie dałoby rady zmienić jakoś tego planu lekcji? Przecież jak są lekcje na 8, to moja córeczka wypocząć porządnie nie może, bo przecież jakoś do szkoły musi jeszcze się dostać.

Podobno spojrzenie rodziców osób dojeżdżających na "mamusię" było tak ostre, że mogliby nim kroić chleb.

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 520 (614)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…