Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54630

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zachorowało mi się, więc chciał, nie chciał, wsiadłem do busa odjeżdżającego w stronę mojego lekarza. Zająłem miejsce i czekam na odjazd, starając się jakoś powstrzymać cherlanie, kichanie i tym podobne przyjemności, co zresztą dość średnio mi wychodziło. Po chwili wsiada [K]obieta z dzieckiem na ręku i przymierza się do zajęcia wolnego miejsca obok mnie.

[J]a: Siądzie Pani lepiej gdzieś z tyłu, bo chory jestem i jeszcze dziecko się zarazi.
[K]: Ty mi nie będziesz mówić, gdzie mam siadać! - Wydarła się na mnie, po czym z impetem zajęła miejsce koło mnie.

No spoko, widzę, że przeszliśmy na Ty, dziecko nie moje, więc się aż tak martwić nie zamierzam. Bus po chwili ruszył, jedziemy, a ja jak cherlałem, tak dalej cherlam. Najpierw zauważyłem kilka razy wzrok, który jakby mógł, to by mnie zabił. Jednak to było najwidoczniej za mało dla niej, gdyż w pewnym momencie zaczęła tyradę na cały autobus.

[K]: Tacy ludzie, to nie powinni autobusami jeździć! Kto to widział, żeby zarażał wszystkich! Dziecko mi zachoruje! Na piechotę niech sobie chodzi albo taksówkę weźmie!
I tak na tę modłę dość długą chwilę nadawała. W końcu mi się znudziło słuchanie tego i wypaliłem do niej.
[J]: A do komory gazowej to nie chce mnie Pani czasem wysłać za to, że jestem chory? Był już taki jeden kiedyś.

Babsko się zapowietrzyło, zrobiło czerwone na twarzy, ale niespodziewanie efekt został osiągnięty, bo się zatkało i już do końca podróży nie odezwało. Najlepsze jednak z tego wszystkiego, że całe 10 km jakie jechaliśmy, które to ledwo stojąc na nogach, miałem przejść piechotą wg niej, twardo siedziała koło mnie, mimo że połowa miejsc w busie była jeszcze wolna. Głupoty matki nikt już chyba nie wyleczy, tylko tego dziecka szkoda.

komunikacja_miejska

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 521 (633)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…