Pełno tu historii o telemarketerach dzwoniących z propozycjami wspaniałego abonamentu z internetem tysiącami minut i innymi niezbędnymi do życia rzeczami, i wszystko za pół darmo rzecz jasna. Miałam nieprzyjemność uczestniczyć w szkoleniu firmy oferującej usługi operatorom sieci komórkowych. Jednej konkretnej i tej najczęściej występującej na piekielnych, ale wątpię, żeby w innych wyglądało to inaczej.
A więc zacznijmy od tego, że pracujący tam ludzie mają zwykle od 16 do 25 lat, są to głównie uczniowie i studenci. Pracują za 7 zł/h i ewentualnie premie za podpisaną umowę. Premie są oszałamiające, bo jest to około 3-5 zł za standardową umowę. Maks to 20 zł przy najwyższym abonamencie (około 150 zł x 24 = 3600 zł z czego pracownik dostaje dwie dyszki).
W systemie nie ma żadnych informacji o tym jaki abonament ktoś posiada, ile dzwoni i gdzie. Tak więc pracownik po prostu wymyśla sobie jaki abonament zaproponować, nie ma to nic wspólnego z potrzebami. Do tego jest zakaz pytania ludzi ile wydają na telefon, bo nie daj boże powiedzą, że 5zł na miesiąc i nie będzie im czego zaproponować.
Przy przedstawianiu oferty obowiązkiem pracownika są pytania typu "podoba się Panu ta opcja?"/"przyda się to Panu prawda?"/"Musi Pan przyznać, że jest to dla pana korzystne". Do tego technika kanapki, korzyść koszt korzyść, czyli:
"MAM DLA PANA 2 RAZY WIĘCEJ MINUT I NIELIMITOWANY INTERNET, w abonamencie na jedyne 24 miesiące Z NOWYM TELEFONEM MULTIMEDIALNYM, KTÓRY MA APARAT I DOTYKOWY WYŚWIETLACZ, ZA JEDYNĄ ZŁOTÓWKĘ."
Tak więc pracownicy wcale nie dzwonią z biura z "indywidualnie dopasowaną ofertą", tylko około 500 osób siedzi w boksach pół metra na pół metra i wybiera którąś z dostępnych ofert.
Tak więc myślałam, że pójdę do kiepskiej pracy i będę wciskać ludziom abonamenty, ale to co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania, bo uważam, że owszem można coś zaproponować, ale nie takimi metodami. Dla mnie taka polityka firmy jest odpychająca. I zupełnie nie wiem kto nabiera się na te kiepskie chwyty marketingowe.
A więc zacznijmy od tego, że pracujący tam ludzie mają zwykle od 16 do 25 lat, są to głównie uczniowie i studenci. Pracują za 7 zł/h i ewentualnie premie za podpisaną umowę. Premie są oszałamiające, bo jest to około 3-5 zł za standardową umowę. Maks to 20 zł przy najwyższym abonamencie (około 150 zł x 24 = 3600 zł z czego pracownik dostaje dwie dyszki).
W systemie nie ma żadnych informacji o tym jaki abonament ktoś posiada, ile dzwoni i gdzie. Tak więc pracownik po prostu wymyśla sobie jaki abonament zaproponować, nie ma to nic wspólnego z potrzebami. Do tego jest zakaz pytania ludzi ile wydają na telefon, bo nie daj boże powiedzą, że 5zł na miesiąc i nie będzie im czego zaproponować.
Przy przedstawianiu oferty obowiązkiem pracownika są pytania typu "podoba się Panu ta opcja?"/"przyda się to Panu prawda?"/"Musi Pan przyznać, że jest to dla pana korzystne". Do tego technika kanapki, korzyść koszt korzyść, czyli:
"MAM DLA PANA 2 RAZY WIĘCEJ MINUT I NIELIMITOWANY INTERNET, w abonamencie na jedyne 24 miesiące Z NOWYM TELEFONEM MULTIMEDIALNYM, KTÓRY MA APARAT I DOTYKOWY WYŚWIETLACZ, ZA JEDYNĄ ZŁOTÓWKĘ."
Tak więc pracownicy wcale nie dzwonią z biura z "indywidualnie dopasowaną ofertą", tylko około 500 osób siedzi w boksach pół metra na pół metra i wybiera którąś z dostępnych ofert.
Tak więc myślałam, że pójdę do kiepskiej pracy i będę wciskać ludziom abonamenty, ale to co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania, bo uważam, że owszem można coś zaproponować, ale nie takimi metodami. Dla mnie taka polityka firmy jest odpychająca. I zupełnie nie wiem kto nabiera się na te kiepskie chwyty marketingowe.
call_center
Ocena:
268
(356)
Komentarze